Więzienna porażka państwa

Więzienna porażka państwa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Samobójstwo 37-letniego mężczyzny w poznańskim areszcie to kolejny już głośny przypadek, kiedy podejrzany o dokonanie głośnych przestępstw odbiera sobie życie. Sprywatyzujmy więc więzienia, a liczba samobójstw skazanych natychmiast spadnie.
W ostatnim roku w tajemniczych okolicznościach samobójstwa popełnili oskarżeni w sprawie zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Okoliczności były wyjątkowo niejasne i pozwalały przypuszczać, że oskarżeni w tej głośnej zbrodni zostali zgładzeni, aby nie mogli nikomu opowiedzieć o kulisach uprowadzenia i wskazać mocodawców zbrodni. Teraz w Poznaniu powiesił się człowiek zatrzymany przy czwartym napadzie na bank. Jego samobójstwo wygląda na akt desperacji człowieka, który nie dopuszczał myśli, że wpadnie i będzie odpowiadał za swoje czyny. Jednak przy tej okazji powraca pytanie: dlaczego tak się dzieje i czy seria udanych prób samobójczych nie jest kolejnym dowodem słabości polskiego państwa.

Każde samobójstwo w więzieniu to porażka państwa. Oto bowiem bandyta skazany za przestępstwo na wiele lat odsiadki w więzieniu sam się od tej kary uwalnia. W ten sposób omija go kara za zabójstwo, kradzież czy gwałt. Jeśli wiesza się tymczasowo aresztowany lub zatrzymany w areszcie policyjnym to jeszcze gorzej. Odbiera sobie bowiem szansę na obronę, a państwu odbiera szansę na wydanie sprawiedliwego wyroku. W pierwszym przypadku kara omija kogoś, kto na nią zasłużył, w drugim kogoś, kto miał szansę jej uniknąć. Porażka państwa polega też na tym, że organy jego administracji nie są w stanie poradzić sobie z falą samobójstw i zapobiec im.

Jak ten problem rozwiązać? Do mnie osobiście najbardziej przemawia koncepcja prywatyzacji więzień, tak, jak miało to miejsce w niektórych stanach USA. Tam niektóre placówki funkcjonują jak prywatny biznes. Aby prowadzić więzienie, właściciel musi otrzymać koncesję. W tym celu musi spełnić szereg wymagań: m.in. zabezpieczyć je w nowoczesny monitoring, zapewnić opiekę dobrze przygotowanych funkcjonariuszy. Jest też cała gama wydarzeń, które mogą doprowadzić do tego, że właściciel więzienia utraci koncesję. Jest to np. samobójstwo więźnia, udowodniony przypadek znęcania się więźniów nad sobą, lub ucieczka. Dlatego prywatny właściciel we własnym interesie dba o
to, aby na jego terenie żaden taki przypadek nie miał miejsca. Efekty tego pomysłu są pozytywne (przykłady łamania prawa w państwowych więzieniach amerykańskich są częste, a w prywatnych marginalne). Można byłoby je z powodzeniem zastosować w Polsce. Jestem pewien, że wówczas ilość tajemniczych samobójstw natychmiast by spadła.