Tusk do prezydenta: To polityczna zagrywka

Tusk do prezydenta: To polityczna zagrywka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak /Wprost
„Nadal nie wiemy, po co nas wezwano” – miał powiedzieć premier Donald Tusk do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jak dowiedział się nieoficjalnie Wprost24 od jednego z uczestników delegacji rządowo-parlamentarnej, która na zaproszenie prezydenta Lecha Kaczyńskiego przybyła dziś o godz. 11 do Pałacu Prezydenckiego.
Prezydent Kaczyński poprosił o spotkanie polityków najważniejszych partii w sprawie afery korupcyjnej: premiera Donalda Tuska, marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumę. W spotkaniu uczestniczyli też wicemarszałkowie Sejmu - Krzysztof Putra (PiS) i Jerzy Szmajdziński (Lewica) oraz Senatu - Zbigniew Romaszewski (PiS), a także szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak oraz szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło.

Spotkanie trwało ok. 30 minut. Prezydent Kaczyński przedstawił swoją wersję wydarzeń w sprawie afery hazardowej. Przyznał, że CBA nie ma wystarczających dowodów, aby postawić w tej chwili zarzuty któremuś z prominentnych polityków PO, zaznaczył jednak, że zależy mu, aby w tej sprawie prowadzono wielostronne śledztwo. Strona rządowa przedstawiła to, co do tej pory zrobiła (wszczęcie śledztwa przez prokuraturę okręgową w Warszawie) i potwierdziła, że będzie ono drobiazgowo i z uwagą prowadzone.

„To spotkanie to polityczna zagrywka PiS" – tak miał powiedzieć prezydentowi premier, Donald Tusk, który zaraz potem opuścił spotkanie wraz z politykami PO.

Czwartkowa "Rzeczpospolita" podała, że w piśmie dotyczącym prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej CBA ostrzegło prezydenta, premiera, władze Sejmu i Senatu, iż na tych zmianach budżet państwa może stracić 469 mln zł. Taka kwota miała pochodzić z dopłat nałożonych na firmy hazardowe. O skreślenie z projektu zapisu o dopłatach mieli zabiegać u Chlebowskiego i Drzewieckiego biznesmeni z Dolnego Śląska: Ryszard Sobiesiak i Jan Kosek.

keb