Nudna retoryka Kaczyńskiego

Nudna retoryka Kaczyńskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wywiad, którego Jarosław Kaczyński udzielił "Dziennikowi Gazecie Prawnej" po raz kolejny dowiódł, że prezes PiS stracił już wszelkie możliwe argumenty i jego jedyny sposób politycznej walki to agresywny język i forsowanie spiskowych teorii dziejów.
Jarosław Kaczyński, jak każdy polityk na świecie, chętnie mówi o błędach popełnianych przez przeciwników. Dziwię się tylko, że ogranicza swoje wypowiedzi do tego wytykania wad, a nie do przedstawienia rzetelnych, merytorycznych argumentów zawierających jego recepty na problemy. Dziwię się temu tym bardziej, że Platforma sama dostarczyła Kaczyńskiemu argumentów. Oto bowiem zamiast cudu gospodarczego i obiecywanej "drugiej Irlandii" mamy pogłębiający się kryzys, rosnące bezrobocie i wzrastające ceny. Zamiast przejrzystego życia publicznego mamy afery hazardowe i wszystkie inne. A zamiast obiecywanych przez Tuska polityków - fachowców mamy nieudaczników pokroju Grada czy Klicha. Te wpadki wykorzystuje Kaczyński. Tyle tylko, że wykorzystuje je źle. Bo zamiast opracować rzetelny program i przedstawić swoje recepty na wyjście z kryzysu i problemów ekonomicznych, mówi o nachalnej polityce mediów w stosunku do PiS. Jego zdaniem bowiem to bzdury i idiotyzm wypisywane przez dziennikarzy doprowadziły do klęski wyborczej rząd PiS i stały się manipulacją, która pomogła wygrać Platformie.

Kaczyński mówi tak samo, jak zwykł mówić od dawna. Zamiast przedstawiać merytoryczne rozwiązania, skupia się na forsowaniu spiskowych teorii dziejów. Wszak za klęskę PiS nie ponoszą odpowiedzialności dziennikarze lecz sam PiS. To w końcu bowiem PiS lansował niemożliwe do przyjęcia socjalistyczne idee gospodarcze, to PiS komplikował przepisy, powoływał służbę do walki z korupcją zamiast leczyć jej przyczyny. To też PiS wykorzystywał prokuraturę i tajne służby do walki politycznej (casus Blidy), więc pretensje o utratę władzy PiS powinien mieć do siebie, a nie do mediów które to opisywały.

Kaczyński jak zwykle, woli mówić o tym, jaka to spotyka go krzywda, jak bardzo cierpi przez złych dziennikarzy i jak pada ofiarą spisku sił nieprzychylnych Polsce. Nie chce za to przedstawić merytorycznego, sensownego programu. Gdyby zamiast rozwijać swoje spiskowe teorie i szukać winnego porażki, opracował sensowny, osadzony w realiach program gospodarczy, przyciągnąłby kilka milionów ludzi utrzymujących się z pracy w małych firmach, którym kryzys nie pozwala optymistycznie patrzeć w przyszłość. O tym jednak Kaczyński nie mówi. Woli skupić się na szukaniu winnych, wtykaniu wad i kreowaniu swojej partii na ofiarę spisku. Taka retoryka Kaczyńskiemu wrócić do władzy nie pozwoli. I wcale to mnie nie napawa smutkiem.