Gospodarze i oportuniści
Jak dodał, "tak właśnie wygląda różnica między gospodarzem, prawdziwym gospodarzem z lewicy i tylko tym, który trzyma funkcję z prawicy, bo musi mieć samochód służbowy, mieć urząd i urzędnicy. - Samorząd lewicowy to przede wszystkim to, co czego ludzie potrzebują najbardziej - przekonywał Napieralski.
Szef SLD dowodził również, że lewicowi samorządowcy potrafią współpracować w swych regionach z działaczami innych opcji politycznych. - Oni zmieniają swoje miasta, gminy, mimo że często zdarza się tak, że skład polityczny rada miasta czy gminy jest on różny od barwy politycznej naszego wójta, burmistrza, czy prezydenta. Im się udaje, wokół swojego pomysłu potrafią zgromadzić większość i tą większość przekonać, żeby właśnie w tym kierunku zmieniać miejsce, w którym mieszkają - podkreślał Napieralski.
Dobra lewica, zła prawica
W ocenie szefa SLD w województwie łódzkim Krzysztofa Makowskiego, jak najwięcej władzy powinno być przekazywane do samorządów: marszałków województw, prezydentów miast, burmistrzów czy wójtów. - Tutaj dzieją się rzeczy najważniejsze - przekonywał. Jako priorytety dla lewicowych samorządowców Makowski wymienił m.in. inwestowanie w wiedzę, w kwalifikacje, placówki naukowe, podnoszenie rangi miast, wyrównanie szans na wsi, pomoc dla małej i średniej przedsiębiorczości, dostępność do opieki medycznej. - To nie przypadek, że złe wzorce idą z prawicy, a dobre ze strony lewicy - stwierdził Makowski.
Poseł SLD z Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk odnosił się z kolei do niedawnego referendum, w który odwołany został prezydent tego miasta Tadeusz Wrona. - Radni lewicy w Częstochowie już pół roku temu mówili, że referendum jest potrzebne. To nie jest nasz wymysł, ale rzeczywista potrzeba ludzi - powiedział. W jego ocenie, w częstochowskim referendum "została wyzwolona pozytywna energia, a mieszkańcy miasta uwierzyli, że demokracja działa".
PAP, arb