Kamyczki bez sreberek
Gilowska negatywnie ocenia finansową politykę rządu. - Mam wrażenie, że ten rząd nie radzi sobie w żadnej sprawie, do której wymagana jest perspektywa średnio- lub długookresowa. Radzenie sobie ze światem nie polega na organizowaniu radosnych konferencji prasowych. A ogłoszenie Polski zieloną wyspą było mocno naciągane. Wie o tym każdy statystyk. Tempo wzrostu gospodarczego w Polsce spadło o 6 punktów procentowych. I tylko dlatego, że wcześniej było bardzo wysokie, nie przebiło zera - twierdzi była minister finansów. Zapowiada również, że rok 2010 będzie dla polskiej gospodarki bardzo trudny. - Kamyczków nie da się już dłużej zawijać w sreberka. Deficyt budżetowy sięgnie 7 proc. PKB, a całego sektora - 10 proc. PKB. Żarty się skończyły. Tempo zadłużenia szybko narasta. Trzeba zacząć rozmawiać o tym otwarcie z opinią publiczną. Owszem, nasz stan, jeśli wziąć pod uwagę poziom zadłużenia, nie jest tragiczny. Są państwa dużo bardziej zadłużone, ale są to państwa bogate. Niepokój, szczególnie w kraju dość ubogim, jak Polska, powinno natomiast wzbudzać tempo narastania długu publicznego - ostrzega Gilowska.
Polityka? Nie, dziękuje
Była minister finansów nie zamierza wracać do czynnej polityki. - Zasiadałam w organach stanowiących samorządowych i państwowych. Zebrałam doświadczenia, ciekawe i gorzkie. W zupełności mi ich wystarczy. Dodaje, że choć opuściła parlament ze względu na chorobę, "jej głowa przyjęła ten fakt z ulgą". - Z szacunkiem podchodzę do uczciwych osób, które chcą pozostać w polityce, wiedząc, jak jest absorbująca i brutalna. Z tego powodu w każdej możliwej formie poprę kandydaturę Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. Ale jak konkretnie, jeszcze nie wiem. To sytuacja trochę jak z samochodami. Weźmy Cadillaca z 1959 roku. Dobrych egzemplarzy jest mało, samochód świetny, ale trzeba o niego dbać i nikt nie wystawi go do Rajdu Paryż - Dakar. Do rajdu lepsze jest Porsche Carrera - mówi Gilowska."Dziennik Gazeta Prawna", arb