PiS nie chce prawyborów. "Nie będziemy naśladować PO"

PiS nie chce prawyborów. "Nie będziemy naśladować PO"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Wprost
Paweł Poncyljusz chce, aby kandydaci Prawa i Sprawiedliwości na prezydentów miast w jesiennych wyborach samorządowych byli wyłaniani w prawyborach. Z wypowiedzi przedstawicieli kierownictwa partii wynika jednak, że jest to mało prawdopodobne.
Pomysł prawyborów w Warszawie zgłoszony przez Poncyljusza nie wzbudził entuzjazmu szefa warszawskich struktur PiS Mariusza Błaszczaka. - Naśladowanie tego co zrobiła Platforma Obywatelska nie jest potrzebne. PiS ma własne sposoby wyboru kandydatów - zaznaczył Błaszczak. Wątpliwości co do organizacji wewnątrzpartyjnych prawyborów przed wyborami samorządowymi ma także szef Komitetu Wykonawczego PiS Joachim Brudziński. - Budujemy partię nie w oparciu o wizerunkowe szopki, ale w oparciu o statutowe procedury. Nie ma u nas w statucie instytucji prawyborczych. Decyzja kto będzie kandydatem na prezydenta, burmistrza i wójta jest kompetencją władz regionalnych i lokalnych. Kierownictwo partii w to specjalnie wnikać nie będzie - podkreślił. - Dzisiaj nie mówię ani tak, ani nie. Musiałoby być uzasadnienie statutowe do takiej decyzji, pomysł musiałby być zaakceptowany przez władze najpierw warszawskie, potem Komitet Polityczny. Jeżeli będzie taka decyzja władz krajowych, proszę bardzo - dodał Brudziński.

Brudziński poinformował, że są już gotowe wewnętrzne badania sondażowe, w których są oceniane szanse potencjalnych kandydatów partii na prezydentów czy burmistrzów miast. - W ciągu dnia lub dwóch wpłyną do struktur. Są przekazywane do rąk szefów rad regionalnych. Oni z kolei podzielą się tą wiedzą z szefami okręgów - zapowiedział.

Potrzeby przeprowadzania prawyborów nie widzi też poseł PiS Jarosław Zieliński. - W poszczególnych miastach wiadomo gdzie kto ma jaką pozycję, jakie ma mniej więcej poparcie. Na siłę Platformy małpować nie trzeba. To nic nie da - mówi Zieliński. - W przyszłości, gdyby okazało się, że mamy dwóch równorzędnych kandydatów, tam gdzie byśmy nie wiedzieli kto miałby większe poparcie, gdyby była wyrównana stawka w opinii publicznej, to coś w rodzaju sondażu przedwyborczego czy prekampanii można by przeprowadzić - zastrzegł.

PAP, arb