PiS zrobił policję w balona. "Nikt nie przyszedł"

PiS zrobił policję w balona. "Nikt nie przyszedł"

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wikipedia 
Stanisław Kostrzewski, skarbnik PiS i dyrektor generalny tej partii, poprosił warszawski ratusz o interwencję "w związku z informacjami pojawiającymi się na portalach internetowych o mającym się odbyć w godzinach wieczornych zgromadzeniu publicznym pod domem Jarosława Kaczyńskiego". Policja wysłała patrole, a demonstranci... w ogóle nie przyszli.
Pismo Kostrzewskiego wywołało spore poruszenie. - To pierwszy przypadek, gdy ktoś informuje o podejrzeniu nielegalnego zgromadzenia - powiedział Jarosław Joźwiak z gabinetu Hanny Gronkiewicz-Waltz. - W dodatku sygnał pochodzi od najwyższych władz partii politycznej - dodał. Stołeczni urzędnicy sprawdzili, czy planowana manifestacja jest zarejestrowana. Nie była. Odesłali więc pismo policji.

Ta wysłała kilka patroli w miejsce, gdzie miała się odbyć manifestacja. Nikt jednak się nie pojawił i policjanci mogli wrócić do komendy. - Od początku podejrzewaliśmy, że nikogo tam nie będzie. Te nawoływania internetowe nie brzmiały zbyt wiarygodnie - mówi podinsp. Kunowski ze stołecznej policji.

Co na to wszystko Kostrzewski? - Było tam o kamieniach, betoniarkach. Musiałem zareagować w imię spokoju. Wiadomo, jaka jest dziś ogólna atmosfera - komentuje komentarze internautów, które go zaniepokoiły. Dodał, że manifestacji nie było, bo ludzi odgoniły patrole. Policjanci mówią jednak, że nie widzieli nic, co można byłoby uznać za powód do interwencji. - Manifestanci na pewno czaili się koło domu Jarosława Kaczyńskiego - zapewnia Kostrzewski.

"Gazeta Wyborcza", ps