Rzeczniczka rybnickiej policji nadkomisarz Aleksandra Nowara powiedziała, że policjanci zostali wezwani do awantury na osiedlu domków jednorodzinnych przy ul. Braci Nalazków. - W mieszkaniu było kilka osób, w tym dzieci. Mężczyzna wziął broń i zaczął strzelać. Na miejsce przyjechali m.in. antyterroryści - powiedziała policjantka.
Według Nowary, wśród osób rannych jest jedno dziecko, a także żona szaleńca, jego teściowie i najprawdopodobniej sąsiadka. Wszyscy zostali przewiezieni do szpitala. Nie ma na razie informacji na temat stanu ich zdrowia. Ze wstępnych informacji policji wynika, że najgroźniej ranna jest żona 39-latka, postrzelona w klatkę piersiową. Napastnik został "zaledwie draśnięty" - przekonują policjanci. - Mężczyzna miał przy sobie karabin maszynowy i pistolet. Trafił z raną postrzałową do szpitala, gdzie pilnują go policjanci - powiedział rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski. Jak dodał rzecznik, dzieci, które były świadkami strzelaniny, zostaną otoczone opieką policyjnych psychologów.
Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że mężczyzna cierpi na depresję, ma problemy z alkoholem, a także finansowe. Według informacji policji, 39-latek był zatrudniony w jednej z kopalni, ale nie jest pewne, czy nadal tam pracował. - Rodzina twierdzi, że wracał o dziwnych porach do domu, jak gdyby nie chodził do pracy - powiedział jeden z funkcjonariuszy. Policja, która zabezpieczyła miejsce tragedii, wyjaśnia okoliczności i przyczyny tego tragicznego zdarzenia. Przesłuchiwani są jego świadkowie.
PAP, arb