Kaczyńskiego pisanie na marginesie

Kaczyńskiego pisanie na marginesie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przebojem weekendu był list, jaki szef Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński rozesłał do członków partii. Opublikowano go na jednym z portali blogowych, którego członkowie en masse sprzyjają PiS i prezesowi, więc do końca nie wiadomo, czy nie był to przypadkiem przeciek kontrolowany. Nie wiadomo również, czy był to materiał przeznaczony dla wszystkich członków partii, czy tylko dla funkcyjnych - tych bardziej świadomych.
Epistolografia polityczna ma długie tradycje. Z reguły jednak tego typu pisane są „z dołu do góry" - od członków formacji politycznej do jej kierownictwa. Jarosław Kaczyński postanowił jednak odwrócić tę regułę. List, który napisał jest zaleceniem i instrukcją postępowania. Nie jest to stanowisko żadnej partyjnej instytucji, ale przesłanie samego prezesa. Materiał nie podlega egzegezie - można go przyjąć albo odrzucić, co w tym przypadku oznacza, że można się z Jarosławem Kaczyński zgodzić i przyjąć jego zalecenie - albo z partii odejść.

List ma formułę stanowiska i spojrzenia na świat wodza, które jego partyjni akolici muszą podzielać. Są to zalecenia dla aktywu, który powinien być czujny, wobec nieprzychylnych mediów oraz wrogów wewnętrznych - w tym tak zwanych liberałów. W przedstawionej przez Kaczyńskiego wizji świata PiS określany jest jako jedyny depozytariusz polskości i obrońca katolicyzmu. Ważnym elementem listu jest także określenie priorytetu działania partii, a jest nim sprawa wyjaśnienia kulis katastrofy smoleńskiej i "godnego" uhonorowania Lecha Kaczyńskiego. Przesłanie prezesa PiS wskazuje na to, że syndrom oblężonej twierdzy i odwołanie się do podziału na "my, naród - oni, zdrajcy", będzie główną narracją Jarosława Kaczyńskiego i PiS. Próżno szukać w tym wszystkim jakiegokolwiek pomysłu na Polskę, czy choćby śladu pomysłu na zbliżającą się kampanię samorządową. Bieżąca polityka Kaczyńskiego nie interesuje - jego interesuje martyrologia brata i budowa jego mitu.

List Kaczyńskiego należy odczytać nie jako materiał polityczny, ale raczej jako zapis stanu jego świadomości. Prezes PiS usiłuje narzucić partii swój ogląd rzeczywistości i umocnić partię jako formację wiernych i ślepych wykonawców jego woli. W partii nie ma miejsca dla ludzi samodzielnie myślących - jest tylko miejsce dla takich, którzy myśl prezesa przekażą dalej, wzmacniając jej siłę. Wymowne jest to, że w liście znajdujemy dwa nazwiska - chwalonego Zbigniewa Ziobrę i upomnianego Pawła Poncyliusza.

Jarosław Kaczyński publikując swój list wyklucza siebie i swoją partię z poważnego dyskursu o Polsce. Wyklucza również dyskusję wewnątrz partii. Betonuje poparcie dla PiS na poziomie 25%, a wkrótce zapewne poniżej 20%. To oznacza, że PiS do władzy nigdy już nie powróci, ponieważ osoba Jarosława Kaczyńskiego odpycha od partii wyrobionych, niezależnie myślących wyborców. Z kolei odejście Jarosława Kaczyńskiego spowoduje, że partia pogrąży się w marazmie. Marek Migalski w swoim liście otwartym do Jarosława Kaczyńskiego miał rację - z nim partia nie wygra, bez niego nie może funkcjonować.

Platforma Obywatelska powinna przestać interesować się tym, co mówią i robią politycy Prawa i Sprawiedliwości. Od dziś konstruktywną i poważną opozycją jest dla niej SLD. Dzisiejszy PiS należy traktować co najwyżej jako antydemokratyczny margines polskiej polityki.