"Podsłuchy? Odgrzewane kotlety chłopców z Gazety Wyborczej"

"Podsłuchy? Odgrzewane kotlety chłopców z Gazety Wyborczej"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Informacje o podsłuchiwaniu i inwigilowaniu dziennikarzy przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego są całkowicie nieprawdziwe - oświadczył szef ABW za czasów rządu PiS Bogdan Święczkowski. - W czasach, kiedy ja byłem szefem ABW, wobec dziennikarzy nie stosowano żadnych środków kontroli operacyjnej - oświadczył.
- To są odgrzewane kotlety chłopców z ferajny, przepraszam - z "Gazety Wyborczej". To nieprawdziwe informacje - oświadczył Święczkowski. Były szef ABW podkreślił, że w artykule w "GW" nie ma mowy o podsłuchiwaniu lub inwigilowaniu dziennikarzy, ale pozyskiwaniu billingów lub stacji BTS-owych. - Jeżeli takie przypadki miały miejsce - czego ja nie mogę potwierdzić - związane to było zapewne z postępowaniami dotyczącymi ujawnienia tajemnicy państwowej - oświadczył i dodał, że ABW musi dbać o przestrzegania tajemnicy państwowej i służbowej i w każdym takim przypadku musi wszczynać odpowiednie postępowania. Święczkowski zwraca uwagę, że okres "rzekomego" żądania billingów Moniki Olejnik kończy się 10 grudnia 2007, tymczasem on sam był szefem ABW do końca października. Tak więc billingi były żądane już pod rządami PO - mówi były szef ABW. - Natomiast wypowiedzi publiczne, szczególnie pani Moniki Olejnik, świadczą o tym, że albo nie czytała informacji zawartych w artykule pana Wojciecha Czuchnowskiego, albo świadomie kłamie i mówi nieprawdę - dodaje.

 

Służby kontrolowały rozmowy Moniki Olejnik

Pytany, po co ABW żądała billingów dziennikarzy, odpowiedział, że to standardowa procedura. Dodał, że w ostatnich trzech latach kilkadziesiąt razy szczegółowo analizowano jego billingi. - W każdym przypadku ujawnienia tajemnicy państwowej lub służbowej służby lub prokuratura, a także sąd, próbują ustalić źródło - powiedział i dodał, że za jego czasów nie stawiano dziennikarzom zarzutów ujawnienia tajemnicy, ale szukano urzędnika publicznego, który to zrobił. - Obecnie, za rządów PO stawiane są zarzuty dziennikarzom i dziennikarze będą mieć sprawy karne. Zwróćcie państwo uwagę, jakie my stosowaliśmy standardy demokratycznego państwa prawa, a jakie stosuje obecnie władza - zauważył z przekąsem.

PAP, arb