Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew wraz za małżonką Swietłaną zwiedzili w poniedziałek po południu warszawską Starówkę. Byli m.in. w Katedrze św. Jana oraz na Zamku Królewskim, spacerowali też po Rynku Starego Miasta.
Wizycie pary prezydenckiej na Starówce towarzyszyło spore zainteresowanie warszawiaków. Na bliższy kontakt nie było jednak szans - od przechodniów i spacerowiczów szczelnie oddzielali ochroniarze i policjanci.
Niektórzy warszawiacy nie kryli rozczarowania, że nie udało im się podejść bliżej do prezydenta Rosji. Szkoda, że nie można z nim porozmawiać. Gdybym mogła to zrobić, powiedziałabym mu, że nie wszyscy są tacy, jak ci rano przed Pałacem Prezydenckim - mówiła jedna z osób.
Inni wyrażali zadowolenie z samej wizyty: Dobrze, że rosyjski prezydent w końcu przyjechał do Polski. To duża szansa na jakąś poprawę relacji między naszymi krajami - powiedział pan Andrzej.
Byli też tacy, których irytowały zbyt ostre - w ich ocenie - środki ostrożności: Śpieszę się do domu, a nie pozwalają mi przejść. Muszę biec naokoło - mówiła pani Renata, która chciała przejść na ulicę Świętojańską. Wizyta pary prezydenckiej na Starówce trwała ponad godzinę.
pap, ps