Informacje wyciekły?
- Teraz, dodatkowo po analizie jawnej części akt i rozmowach z osobami zaangażowanymi w to śledztwo można przypuszczać, że doszło do wycieku istotnych informacji, a domniemanego sprawcę ostrzeżono, jeszcze przed oficjalnym wszczęciem śledztwa w 1998 roku - powiedział podczas konferencji prasowej Piotr Talaga, członek komitetu, dziennikarz "Głosu Wielkopolskiego". Zdaniem Talagi ostrzeżony zabójca mógł zatrzeć ślady zbrodni, np. ukryć ciało dziennikarza. Drugi z członków Społecznego Komitetu Krzysztof Kaźmierczak uważa, że nawet w sprawie zabójstwa Krzysztofa Olewnika nie doszło do tak skandalicznej rzeczy „jak uprzedzenie prawdopodobnego zabójcy z powodu wycieku poufnych informacji z organów ścigania".
Rodzina zamordowanego dziennikarza powołała pełnomocnika, który będzie starał się na nowo przyjrzeć temu postępowaniu. - Mam nadzieję, że bez problemu otrzymam dostęp do pełnych akt tego śledztwa. Będę dążył do tego, aby śledztwo to było wszczęte na nowo - powiedział pełnomocnik brata ofiary, mecenas Maciej Łuczak. Pełnomocnik chce też przeniesienia sprawy do innej niż poznańska prokuratury. - Gwarancją pełnej bezstronności jest przekazanie tego śledztwa do innej prokuratury, która byłaby wolna od domniemań i podejrzeń - powiedział mecenas.
Sprawa znajduje się w gestii Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. - Sprawa jest umorzona, ale ostatnio przeprowadziliśmy szereg analiz kryminalistycznych, które były prowadzone bez potrzeby formalnego wszczynania śledztwa - powiedziała rzecznik prokuratury Magdalena Mazur–Prus. Zaznaczyła, że nie może powiedzieć, czego dotyczyły analizy, bo materiały te są objęte klauzulą tajności.
Zwłok nie odnaleziono
Jarosław Ziętara w "Gazecie Poznańskiej" zajmował się m.in. tematyką polityczną i aferami gospodarczymi. Po zaginięciu początkowo podejrzewano, że Ziętara ukrywa się gdzieś w Polsce, by szukać samotności; później pojawiły się wersje, że mógł popełnić samobójstwo albo uciec za granicę. Wreszcie, że jego zniknięcie nie było przypadkowe, a został uprowadzony i zamordowany w związku z tekstami o aferach gospodarczych, o których pisał. Przez pewien czas śledztwo w sprawie zniknięcia Ziętary próbowali prowadzić na własną rękę jego koledzy dziennikarze.
W 1999 r. Prokuratura Okręgowa w Poznaniu umorzyła śledztwo w sprawie uprowadzenia i zamordowania Ziętary. Śledczy uznali, że wyczerpane zostały możliwości dowodowe. - Są poważne poszlaki, przesłanki, nie stanowią jednak podstawy do przedstawienia komukolwiek zarzutów. Pomimo podjęcia szeregu działań nie udało nam się odnaleźć zwłok Jarosława Ziętary - mówił wówczas prowadzący sprawę prokurator.
zew, PAP