Protest (anty)pracowniczy (aktl.)

Protest (anty)pracowniczy (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jesteśmy gotowi do długiej walki, zapowiedział przewodniczący NSZZ "S" Marian Krzaklewski podczas protestu przeciwko liberalizacji Kodeksu pracy w Warszawie.
"Dialog jest jedyną metodą rozwiązania sporu w sprawie Kodeksu pracy. Sposób, w jaki rząd Leszka Millera chce doprowadzić do zmiany Kodeksu, to otwarta droga do masowych konfliktów. Rząd konfliktuje kolejne grupy społeczne" - powiedział Krzaklewski.

Lider "S" ostrzegł przed nieuzgodnionymi zmianami w Kodeksie pracy i wezwał związkowców do podpisywania się pod petycjami sprzeciwiającymi się nowelizacji Kodeksu.

Pochód związkowców z "Solidarności" w proteście przeciwko zmianom w Kodeksie pracy ruszył z Placu Piłsudskiego. Według organizatorów, bierze w nim udział około 50 tys. osób, według policji - 28 tysięcy.

Uczestnicy niosą tysiące flag "Solidarności" i transparenty z nazwami zakładów i nazwami sekcji branżowych "S".

Towarzyszą im służby porządkowe "Solidarności", ubrane w specjalne koszulki informujące o ich funkcji podczas protestu.

Jednym z najpopularniejszych transparentów, które niosą uczestnicy, jest kościotrup z twarzą Leszka Millera, głoszący hasła wyborcze SLD: "Wybierzmy przyszłość". Inne transparenty zachęcają emerytów do wspomożenia rządu Leszka Millera swoją szybką śmiercią. Jeszcze inne wzywają premiera, by jak najszybciej zrealizował swoje powiedzenie, że "mężczyznę poznaje się po tym jak kończy".

Zbiórka na Placu Piłsudskiego wyglądała jak piknik. Przybyli na plac spacerowali, fotografowali się na tle Grobu Nieznanego Żołnierza i chodzili na zakupy. Często wybuchały petardy i przez cały czas wyły syreny alarmowe. Zewsząd słychać było gwizdki.

Po przemówieniach związkowcy ruszyli w kierunku Sejmu, gdzie ma ich przyjąć marszałek Marek Borowski. Idą Traktem Królewskim z Pl. Piłsudskiego do Sejmu. Ruch uliczny jest wstrzymany. Spod Sejmu udadzą się w stronę Kancelarii Premiera. Tam zamierzają zakończyć protest ok. godz. 16.

Przed Ministerstwem Gospodarki natomiast protestowało około 400 związkowców z "Solidarności" przeciwko planom wykupienia części Telekomunikacji Polskiej SA przez francuską firmę France Telecom. Mieli ze sobą transparenty "Solidarności", używali gwizdków i syren alarmowych.

Protest z pewnością utrudni życie Warszawiakom. Mieszkańcy stolicy mogą się spodziewać potężniejszych niż zwykle korków ulicznych, zwłaszcza w Śródmieściu, tam gdzie będą maszerować protestujący (Pl. Piłsudskiego, Krakowskie Przedmieście, Nowy Świat, Pl. Trzech Krzyży, Wiejska oraz Al. Ujazdowskie), a nawet częściowego sparaliżowania ruchu ulicznego.

Władze związku z góry przeprosiły warszawiaków za utrudnienia w komunikacji. "Wolelibyśmy zostać w zakładach pracy, jednak musimy walczyć, bo jeśli +odpuścimy+ sobie kodeks, to po co w ogóle są związki" - mówił w czwartek członek prezydium Komisji Krajowej NSZZ "S" Jan Mosiński.
Przed kancelarią premiera związkowcy zachowywali się bardzo agresywnie - odpalono tzw. morską świecę dymną. Połowę gmachu Kancelarii spowił gęsty, biały dym. Wcześniej rzucano zwykłe świece dymne.
Związkowcy próbowali również wyłamać barierki, których dwa rzędy okalają Kancelarię. Co jakiś czas związkowcy krzyczeli: "Gdzie jest Miller?", a  niektórzy: "Zabić Millera".

em, les, pap

Czytaj też: Stan nietrzeźwości; Korek im. "Solidarności"