PiS - nadzieja w rozpadzie

PiS - nadzieja w rozpadzie

Dodano:   /  Zmieniono: 
W ostatnim czasie doszedłem do wniosku, że to co się dzieje w PiS nie ma znaczenia dla Polski i jej przyszłości. Dlaczego? To proste. PiS, mimo 30 procent zdobytych głosów, nie ma w nowym parlamencie praktycznie żadnych możliwości działania. Kaczyński zaprowadził swoją partię na polityczne manowce, umożliwiając Donaldowi Tuskowi zdobycie pozycji hegemona, jakiego w Polsce po roku 1989 nie było.
Kaczyński, mimo porażki, zachował jednak monopol na reprezentowanie prawicy konserwatywnej, narodowej i katolickiej. To w jego sejfie leżą klucze do przyszłości tej formacji. Dopóki ktoś ich Kaczyńskiemu nie zabierze, po tej stronie sceny politycznej nie powstanie żadna, mająca szansę na udział we władzy siła polityczna. Prawicę można zbudować tylko w jeden sposób - na gruzach PiS.

O tym, że PiS bez Kaczyńskiego nie istnieje, a z nim do władzy nie wróci, pisałem już cztery lata temu, po przegranych przez PiS wyborach w roku 2007. Główną przeszkodą w powrocie tego środowiska do politycznej gry jest Jarosław Kaczyński i jego osobowość. Prezes PiS może teraz jedynie zmieniać stroje i maski, jakie ktoś mu podrzuci. Może tworzyć puste teorie, nie poparte żadnymi głębszymi analizami, jak choćby tę o węgierskiej drodze i powtórzeniu w polskich warunkach tryumfu Fideszu i Victora Orbana. Problem w tym, że to nie jest żaden polityczny plan – ale co najwyżej szukanie usprawiedliwienia dla kolejnych porażek. Kaczyński nie wróci do władzy ani za cztery lata, ani za lat dwanaście. Prezes PiS nie jest wstanie wyjść poza swoje ograniczenia i stworzyć otwartego obozu politycznego, o czym mówi ostatnio nawet Zbigniew Ziobro. Kaczyński pozostaje jednak zakładnikiem całej swojej przeszłości politycznej.

Prawicowcy i konserwatyści powinni dziś pokładać nadzieję w Zbigniewie Ziobrze. Nie, nie dlatego, że jest on polityczną nadzieją dla PiS, ale przeciwnie - dlatego, że dziś tylko on może PiS rozbić. Paradoksalnie Ziobro jest, chyba nawet bardziej niż Kaczyński, symbolem IV RP i nie ma żadnej szansy na to, aby mógł przesunąć PiS w stronę wyborców centrowych. Były minister sprawiedliwości ma jednak szansę wstrząsnąć PiS-em na tyle mocno, że partia tych wstrząsów zwyczajnie nie wytrzyma.

Ziobro mówi dziś o stworzeniu dwóch formacji - jednej konserwatywnej, drugiej liberalnej, bardziej centrowej. Czemu taki zabieg miałby służyć - nie wiadomo. Sam Ziobro też pewnie tego nie wie. To raczej zagrywka czysto polityczna, a nie jakiekolwiek przemyślenia natury ideowej. Zagrywka, która może doprowadzić PiS do autodestrukcji. I to właśnie w tym procesie prawica powinna dziś widzieć dla siebie nadzieję.