Polacy na Księżycu

Polacy na Księżycu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Cała Europa przez ostatni weekend odmieniała słowo kryzys przez wszystkie przypadki. W tym samym czasie o kryzysie głośno był również w Polsce. Kryzys jednak kryzysowi nie równy – Europę trapi lęk przed kryzysem, który lada moment wyrzuci Grecję ze strefy euro i zatrzęsie w posadach Włochami – tymczasem Polska z zapartym tchem obserwuje kryzys w PiS-ie.
Gdyby Billowi Clintonowi przyszło żyć i politykować w Polsce wówczas swoje „gospodarka, głupcze!" mógłby sobie nawet wytatuować na czole – a i tak nikt nie potraktowałby tego poważnie. Polacy nie oczekują bowiem od polityków zajmowania się rzeczami istotnymi, które mają wymierny wpływ na życie każdego z nas. Polak rzeczami istotnymi zajmuje się sam – i, niezależnie od ustroju, sam musi zadbać żeby wyjść na swoje. Politycy mają mu natomiast dostarczyć rozrywki. Pokrzyczeć na siebie. Porobić groźne miny. Uknuć jakiś efektowny spisek, o którym można potem porozmawiać przy porannej kawie. Powiedzieć coś takiego – z czego potem może się pośmiać Kuba Wojewódzki, albo Szymon Majewski. No i dostarczyć powodu do kłótni ze znienawidzonym sąsiadem, albo z tą wstrętną szwagierką, której przy świątecznym stole można wygarnąć: „a ja głosuję na Kaczyńskiego!", a potem z satysfakcją patrzeć jak owa szwagierka – głosująca na PO – rozdziera szaty nad naszym kołtuństwem. O tak – po to mamy polityków.

Gdyby więc Bill Clinton znalazł w ostatni weekend czas i miał pod ręką kogoś, kto przetłumaczyłby mu nagłówki z polskich portali internetowych i informacje podawane przez główne stacje telewizyjne i radiowe, wówczas – nieświadom tego czym dla Polaków jest polityka – mógłby odnieść wrażenie, że Polska to państwo, które nie jest położone w Europie, lecz – najprawdopodobniej – na Księżycu. W jaki sposób bowiem osoba, obserwująca polską politykę z zewnątrz, może sobie wytłumaczyć fakt, że gdy przyszłość UE staje na ostrzu noża, gdy całej Europie, ba – całemu światu – grozi recesja, o trudnej do przewidzenia skali – w Polsce z wypiekami na twarzy dyskutuje się wyłącznie o tym, czy trzech polityków partii opozycyjnej założy mniejszą partię opozycyjną. Papandreu? Jaki Papandreu? Jeśli nie jest ziobrystą, ani kaczystą, to przecież nie ma o czym mówić. Losy Europy być może zależą od jakiejś tam Grecji – której upadek możemy ostatecznie obserwować z perspektywy naszego Księżyca w przerwach na reklamę. Dobrze wiemy jednak, że dla losów Polski fundamentalne znacznie ma to, czy Ziobro odbierze PiS-owi 8, czy 9 procent. I czy będzie się teraz w studiu telewizyjnym kłócił z Błaszczakiem, czy może będzie udawał, że go szanuje?

To jest prawdziwa polityka, prawda? Reszta to tylko nasze życie.