Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak nie ma wątpliwości - wobec nowych faktów ujawnionych w sprawie katastrofy Tu-154M (chodzi o ekspertyzy biegłych z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych, z których wynika, że w ostatnich minutach lotu w kokpicie mogło nie być dowódcy sił powietrznych gen. Andrzeja Błasika) prace powinna wznowić rządowa komisja badająca przyczyny katastrofy smoleńskiej.
Błaszczak nie ma również wątpliwości, że na jej czele nie powinien stać dotychczasowy przewodniczący Jerzy Miller. - Skompromitował się - podkreśla w rozmowie z TOK FM. - Na naszych oczach to, co zostało sformułowane przez MAK i potwierdzone przez komisję Millera rozsypuje się. Teza, że wysokość samolotu była podawana przez gen. Błasika jest nieaktualna. Można było odnieść wrażenie, że polska komisja tylko przyjmowała to, co było przedstawione przez MAK, Jerzy Miller skompromitował się. Na czele Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych powinien stanąć ktoś inny - podkreśla poseł PiS-u. Błaszczak zwraca również uwagę, że w czasie, gdy Miller stał na czele komisji badającej przyczyny katastrofy, był również ministrem spraw wewnętrznych nadzorującym m.in. BOR. - A przecież toczy się postępowanie dotyczące zachowania funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu na lotnisku w Smoleńsku. Miller stracił wiarygodność, od początku był sędzią we własnej sprawie - przekonuje.
Błaszczak apeluje też do premiera, by zaangażował się w sprawę przekazania przez Rosjan Polsce oryginałów czarnych skrzynek Tu-154M (Rosjanie deklarują, że oddadzą je dopiero po zakończeniu własnego śledztwa prowadzonego w tej sprawie). - Przecież po katastrofie Rosjanie deklarowali wolę współpracy. Trzeba więc powiedzieć: sprawdzam. A nie jak robi premier mówić, że ufa się Rosjanom i czeka na rezultaty ich postępowania. To wyraz bezradności, zaniku państwa polskiego. Polski premier nic nie może - ubolewa Błaszczak.
TOK FM, arb