"Sprawa Madzi z Sosnowca jak sprawa Olewnika"

"Sprawa Madzi z Sosnowca jak sprawa Olewnika"

Dodano:   /  Zmieniono: 
W miejscu, gdzie znaleziono zwłoki dziecka mieszkańcy Sosnowca stawiają znicze i zostawiają pluszowe zabawki (fot. PAP/Andrzej Grygiel) 
– W historii polskiej kryminalistyki nie było przypadku zaginięcia dziecka w obecności matki. Zwykle, gdy dzieci ginęły, nie było przy nich rodziców, działo się to np., gdy idąc do sklepu matka zostawiła dziecko w wózku na ulicy – podkreśla kryminolog, rektor Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Warszawie, prof.Brunon Hołyst. Jego zdaniem sprawa zaginięcia sześciomiesięcznej Magdy jest więc precedensem. – W jakimś sensie sprawa stała się narodową, podobnie jak sprawa Krzysztofa Olewnika – ocenia Hołyst.
24 stycznia w Sosnowcu matka Magdy zgłosiła na policję że została napadnięta i że porwano jej dziecko. Po dziewięciu dniach bezowocnych poszukiwań na jaw wyszło, że doszło do śmiertelnego wypadku spowodowanego w nieumyślny sposób przez matkę, po którym kobieta sama ukryła zwłoki córki.

Zdaniem Hołysta, sprawy tego typu zdarzają się bardzo rzadko. – Są sporadyczne, bo dzieciom zwykle jednak towarzyszy duża troska, zarówno w szpitalu przy narodzinach, jak i później, ponieważ rodzice podejmują działania opiekuńcze – podkreśla. Kryminolog jest również zdania, że cała sprawa mogła zostać rozwiązana wcześniej i to nie przez prywatnego detektywa Krzysztofa Rutkowskiego, któremu matka przyznała się do odpowiedzialności za śmierć dziecka, ale przez policję.– Popełniono błędy. Pierwsze przesłuchanie matki nie było profesjonalne, pod uwagę nie wzięto sprzeczności w jej zeznaniach. Gdyby od razu stwierdzono, że matka jest podejrzana, to byłby to sukces policji – ocenia Hołyst. – Po drugie - w miejscu wskazanym przez matkę Krzysztofowi Rutkowskiemu nie odnaleziono zwłok Magdy. W takim wypadku należało rozszerzyć zakres poszukiwań. Zwłaszcza, że ruiny budynku kolejowego, w których znaleziono później zwłoki, są w pobliżu komisariatu i idealnie nadawały się do ich ukrycia – dodaje naukowiec.

Hołyst docenia również udział we sprawie Krzysztofa Rutkowskiego. – Dostarczył on cennego materiału, który zmienił kierunek śledztwa – uważa kryminolog. – Policja i prokuratura powinny jednak zbadać aspekty prawne i etyczne tego postępowania – dodaje. Prof. Hołyst twierdzi też, że Katarzyna W. może wytoczyć detektywowi proces cywilny o ochronę dóbr osobistych. – Rutkowski naruszył zasadę wzajemnej życzliwości, bo ona mu zaufała, a on potajemnie ją nagrał – mówi kryminolog.

pap, is