- Chcemy znać oficjalne stanowisko władz – podkreślił konsul. Jak dodał, wypowiedzi w tej sprawie dzielnicowego kuratora w Grodnie Siarhieja Łamieki nie mają oficjalnego charakteru. - Nie mamy żadnego zapewnienia na piśmie w tej sprawie – zaznaczył Chodkiewicz. We wtorek odbyło się w polskiej szkole w Grodnie spotkanie kilkudziesięciorga rodziców dzieci z dyrektorką szkoły Danutą Surmacz, na którym wyrazili oni zdecydowany sprzeciw wobec planów ulokowania w placówce klas rosyjskojęzycznych ze szkoły nr 27 w tej samej dzielnicy.
Na początku maja o podjęciu przez władze Grodna takiej decyzji informowała prezes nieuznawanego przez Mińsk Związku Polaków na Białorusi (ZPB) Andżelika Orechwo. Dodała, że Związek zwrócił się do ministerstwa oświaty z prośbą o odwołanie tej decyzji. Zdaniem Orechwo byłby to "pierwszy krok ku likwidacji szkoły". Szef wydziału oświaty urzędu dzielnicowego w Grodnie Siarhiej Łamieka zapewnił, że kwestia zmiany statusu szkoły z polskim językiem nauczania „nie była, nie jest i nie będzie stawiana".
Ideę ulokowania klas rosyjskojęzycznych w polskiej szkole uzasadnił znacznym wzrostem liczby klas w szkole nr 27. - Dlatego pomyśleliśmy o ewentualności ulokowania 2 klas pierwszych w innej placówce edukacyjnej - powiedział Łamieka. Jak zapewnia, byłoby to rozwiązanie tymczasowe, które ma odciążyć szkołę nr 27 do czasu wybudowania nowej szkoły w dzielnicy. Klas rosyjskojęzycznych nie można w szkole umieścić bez zgody właściciela budynku, czyli uznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi, który jeszcze nie podjął decyzji w tej sprawie. Rodzice uczniów polskiej szkoły są temu przeciwni. W szkole polskiej w Grodnie uczy się 383 dzieci.