Kaczyński: grupy nacisku zjedzą demokrację

Kaczyński: grupy nacisku zjedzą demokrację

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Kaczyński (fot. PAP/Paweł Supernak) 
Wydatki na służbę zdrowia w wysokości 6 proc. PKB to minimum, do którego należy stopniowo dążyć - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas debaty o zdrowiu. Kaczyński mówił też m.in. o "niemerytorycznym" wypływie pieniędzy z NFZ.

- Przestrzegam przed przyjmowaniem założenia całkowitej statyczności sytuacji w Polsce. Ona ma bardzo wiele aspektów, które - daj Boże - uda się zmienić, tzn. różnego rodzaju cechy specyficzne mogą jednak podlegać weryfikacjom pozytywnym - mówił Kaczyński podsumowując panel poświęcony m.in. finansowaniu służby zdrowia.

Były premier podkreślał, że politycy odpowiadają przed wyborcą, a ponieważ służba zdrowia jest w czołówce spraw, które interesują społeczeństwo, to skala tej odpowiedzialności jest "bardzo znaczna". Kaczyński ocenił, że Narodowy Fundusz Zdrowia poza "innymi wadami" ma też taką, że następuje z niego "daleko idący wypływ środków o charakterze niemerytorycznym".

Kaczyński: nie można tego tak łatwo obiecywać

Prezes PiS przekonywał też, że podnoszenie danin publicznych, w tym składek zdrowotnych jest "w obecnej sytuacji w najwyższym stopniu trudne". - Dlatego szybkie zwiększenie wydatków na służbę zdrowia - a proszę zauważyć, że mówi to polityk bardzo zdecydowanej opozycji - nie jest dzisiaj proste, nie można tego tak łatwo obiecywać - przyznał Kaczyński.

- Powinniśmy mieć przynajmniej 6 proc. PKB jeśli chodzi o wydatki, te, które płyną w tym czy innym sensie przez instytucje publiczne. 6 proc. to jest takie minimum, musimy do niego dążyć, ale tak szybko, od razu do niego nie dojdziemy - dodał były premier.

"Działamy na rynku wysoce spatologizowanym"

Kaczyński odniósł się też do finansowania opieki zdrowotnej w tzw. systemie mieszanym. Jak ocenił, takie rozwiązanie jest skuteczne w wielu krajach, ale w Polsce "działamy na rynku wysoce spatologizowanym", w warunkach, które - zdaniem szefa PiS - "nie sprzyjają budowie nowych instytucji, które mogą zamienić się w (...) przeciwieństwo tego, czym być powinny".

- Nie ma instytucji na świecie, która mogłaby działać dobrze, jeśli w istocie nie podlega kontroli. A tutaj mamy do czynienia z tym fenomenem - powiedział Kaczyński.

"Grupy nacisku zjedzą demokrację"

- Jest to element szerszego fenomenu polegającego na tym, że istnieje bardzo silna tendencja, aby różne dziedziny życia społecznego wyjmować spod kontroli demokratycznej. Prowadzi to do zjawiska (polegającego na tym, że - red.) iż grupy nacisku zjedzą demokrację. To jest zjawisko radykalnie sprzeczne z interesami obywateli - powiedział szef PiS.

zew, PAP