Alternatywy dla dużych domów dziecka wciąż brakuje

Alternatywy dla dużych domów dziecka wciąż brakuje

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. sxc
W Polsce nie ma jasnego programu zastępowania dużych domów dziecka alternatywnymi formami opieki, w których dziecko może uczyć się budować relacje - powiedział Tomasz Polkowski z Towarzystwa "Nasz Dom", które obchodzi XX-lecie powojennej działalności.

W spotkaniu w Warszawie z okazji XX-lecia działalności Towarzystwa "Nasz Dom" wzięli udział m.in. wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski, przedstawiciele Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, Ministerstwa Spraw Zagranicznych, biura Rzecznika Praw Dziecka a także organizacji z Gruzji.

W rozmowie z PAP Polkowski ocenił, że w Polsce nie ma jasnego programu deinstytucjonalizacji, czyli zamykania domów dziecka i zastępowania ich alternatywnymi formami opieki. Podkreślił, że co prawda polskie prawo zakłada zamykanie dużych domów dziecka, ale przewiduje karencję do 2020 r.

"Mam wrażenie, że w Polsce bardziej się dba, by istniały instytucje, które dają bezpieczeństwo dorosłym, a mniej się myśli, jak naprawdę zabezpieczyć problemy dzieci" - ocenił. Powiedział, że w Czechach i na Słowacji deinstytucjonalizacja była priorytetową reformą społeczną, na jej wprowadzenie przewidziano od dwóch do czterech lat.

Towarzystwo "Nasz Dom" prowadzi 14 domów, w których przebywa maksymalnie do 14 dzieci; opiekuje się nimi od pięciu do sześciu wychowawców. Placówki znajdują się w Przemyślu, Ustce, Słupsku, Mrągowie, Wrocławiu, Krakowie.

Polkowski ocenił, że w takich warunkach, przy zastosowaniu odpowiedniej metodyki udaje się stworzyć relacje między dziećmi i opiekunem. Podkreślił jednak, że najlepszym rozwiązaniem dla dzieci byłby powrót do domu i rodziców, dlatego należy wspierać rodziny. "Jeśli już tworzyć formy opieki instytucjonalnej, to zbliżone do domu, gdzie dziecko jest zauważane, traktowane indywidualnie" - powiedział.

Zaznaczył także, że piecza zastępcza, opieka instytucjonalne w małych domach powinna być profesjonalna i wykonywana z sercem. "Nie da się pomóc dzieciakom bez odbudowania ich zdolności do tworzenia relacji. Niejednokrotnie są to dzieci po strasznych przejściach - zostały odrzucone, porzucone, niekiedy skrzywdzone przez dorosłych" - powiedział.

Nawiązując do śmierci dzieci w rodzinie zastępczej w Pucku, ocenił, że tragiczne przypadki związane z pieczą zastępczą będą się zdarzały, jeśli w powiatowych centrach pomocy rodzinie nie będą pracować "specjaliści z sercem" zaangażowani, wyszkoleni koordynatorzy, psychologowie. "Nie można tak po prostu rozdać dzieci do rodziny zastępczej, nie dając wsparcia" - dodał.

Wojewoda mazowiecki wręczył odznaczenia państwowe nadane przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. Złotym Krzyżem Zasługi został odznaczony Tomasz Polkowski, Srebrnym Krzyżem Zasługi dyrektorka Domów dla dzieci Towarzystwa Nasz Dom Iwona Niemasz, Brązowym Krzyżem Zasługi dyrektorka Domów dla dzieci Nasz Dom w Przemyślu Agnieszka Ustrzycka.

Kozłowski powiedział, że to m.in. dzięki działalności Towarzystwa "Nasz Dom" zmienia się system opieki nad dziećmi w Polsce. Wyraził nadzieję, że na Mazowszu przepisy dotyczące ilości dzieci przebywających w domu dziecka uda się wprowadzić przed 2020 r. Zaznaczył, że obecnie największe domy dziecka na Mazowszu mają do 30 dzieci.

Prezydentowa Anna Komorowska, która objęła patronat nad spotkaniem, przesłała Towarzystwu "Nasz Dom" list z gratulacjami.

Misją Towarzystwa "Nasz Dom" jest dbałość o stabilne środowisko rodzinne, własne lub czasowo zastępcze, dla dzieci zagrożonych trwałym zerwaniem więzi rodzinnych. Zakład wychowawczy "Nasz Dom" powstał w 1919 r. w Pruszkowie koło Warszawy. Jego pierwszymi organizatorami byli m.in. Janusz Korczak i Maryna Falska. Towarzystwo wznowiło działalność w 1991 r.

eb, pap