"Samolot zahacza o brzozy, a oni mówią o kotach?"

"Samolot zahacza o brzozy, a oni mówią o kotach?"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lech Wałęsa (fot. Wprost) Źródło:Wprost
- Są takie taśmy. Nie ma najmniejszej wątpliwości - powiedział były prezydent Lech Wałęsa sugerując, że istnieje zapis ostatniej rozmowy telefonicznej prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego brata Jarosława, prezesa PiS.
W zeszłym tygodniu "Rzeczpospolita" napisała, że na wraku Tu-154M znaleziono ślady trotylu. Publikacja wywołała polityczną burzę. Prezes PiS Jarosław Kaczyński zażądał dymisji rządu oraz - odnosząc się do katastrofy smoleńskiej - mówił o zamordowaniu 96 osób. Szef PO i premier Donald Tusk odpowiedział, że trudno mu sobie wyobrazić życie we wspólnym państwie z kimś, kto formułuje tak daleki idące wnioski.

Później "Rz" opublikowała oświadczenie, w którym przyznała, iż pomyliła się pisząc o trotylu. Następnie słowa o pomyłce zniknęły z treści oświadczenia. Autor artykułu w "Rz", Cezary Gmyz, oświadczył, iż z niczego się nie wycofuje. Prokuratura wojskowa zaprzeczyła, jakoby na wraku znaleziono ślady trotylu. Jak poinformowała, wyniki badań próbek będą znane za pół roku (trzy lata po katastrofie smoleńskiej).

"Prokurator powinien rozmawiać z Kaczyńskim"

- Prokurator już powinien rozmawiać z Jarosławem Kaczyńskim i żądać od niego dowodów - powiedział Lech Wałęsa w Radiu Zet, odnosząc się do słów prezesa PiS o ofiarach morderstwa.

- Prawda niedługo wyjdzie na jaw, a dziś niektórzy nie są w stanie wytrzymać z sumieniem i dlatego, żeby się usprawiedliwić, żeby mieć jakiś wentyl, potrzebują zamachu. Żeby usprawiedliwić swoją odpowiedzialność za to, co się stało - dodał były prezydent.

Pytany o wpływ słów Kaczyńskiego na politykę, Wałęsa odpowiedział: "Poważni ludzie uważają to za nieodpowiedzialne decyzje, rozmowy i argumentacje. Wiedzą o tym, że prędzej czy później wszelkie dowody udowodnią, że to nie jest prawda".

"Zobaczymy, co zrobią ci odpowiedzialni"

Jak informuje Radio Zet, były prezydent ostro wypowiedział się też o współpracownikach prezydenta Lecha Kaczyńskiego. - Zobaczymy, co wtedy zrobią ci odpowiedzialni. Albo znajdą się w psychicznym ośrodku, albo popełnią samobójstwo. Oni nie wytrzymają obciążenia i to już widać. I dlatego szukają na wszelki sposób, żeby znaleźć coś, że to był zamach - powiedział.

Dopytywany dodał, że chodzi mu o tych, którzy "chcieli zacząć taniec prezydencki od Katynia".  - Użyli świętego miejsca do walki wyborczej. Chcieli z przytupem zacząć - powiedział Lech Wałęsa dodając, że "dostaliśmy po łapkach" od "Opatrzności, za to, że próbowaliśmy użyć świętej sprawy, strasznej, wielkiej rzeczy do rozgrywek wewnętrznych".

"Prędzej czy później to zostanie udowodnione"

- Kaczyński mógł się zdenerwować, bo podejmował wtedy decyzje i prędzej czy później to zostanie udowodnione. A jeśli zdenerwuje ludzi, którzy mają taśmy z rozmów, to będzie bardzo niebezpieczna sytuacja - mówił w Radiu Zet Lech Wałęsa. Zapewnił, że taśmy (z ostatniej rozmowy telefonicznej  Lech i Jarosława Kaczyńskich - red.) istnieją, "nie ma najmniejszej wątpliwości". - Ale ci, którzy je mają, nie chcą pokazywać, że cały świat jest pod kontrolą - stwierdził były prezydent.

Na uwagę, że na taśmie jest rozmowa Lecha i Jarosława Kaczyńskich o zdrowiu ich mamy Jadwigi (która w kwietniu 2010 r. była w szpitalu - red.), Lech Wałęsa odpowiedział: "Nie ma tak!". - Tu samolot już zahacza o brzozy, trzeba podejmować decyzje, a oni mówią o kotach? No proszę panią! - dodał były lider "Solidarności".

Jarosław Kaczyński pytany o ostatnią rozmowę z bratem mówił mediom, że tematem konwersacji był stan zdrowia matki obu polityków.

zew, Radio Zet