Gmyz: oświadczenie "Rzeczpospolitej"? Szereg kłamstw

Gmyz: oświadczenie "Rzeczpospolitej"? Szereg kłamstw

Dodano:   /  Zmieniono: 
Cezary Gmyz, fot. YouTube 
- To oświadczenie zawiera szereg co najmniej nieścisłości, używając języka prokuratury z ostatniej konferencji, a po ludzku rzecz ujmując kłamstw, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością - w takich słowach Cezary Gmyz komentuje dla wPolityce.pl decyzję o zwolnieniu go z "Rzeczpospolitej" i oświadczenie wydawcy.
- Jak to przeczytałem byłem zdumiony, choć już nawet nie zdruzgotany - przyznaje były już dziennikarz "Rzeczpospolitej". - Przez dwie i pół godziny rozmawiałem z tymi ludźmi i miałem poczucie, iż biorę udział nie w żadnym dialogu, tylko kolejnych monologach nie mających nic wspólnego z szukaniem prawdy. Miałem silne wrażenie, że decyzja została podjęta znacznie wcześniej, zanim jeszcze wystąpiłem przed tym gremium - dodaje.

- Z tego co wiem o komisjach weryfikacyjnych wyrzucających dziennikarzy z pracy w stanie wojennym, to właśnie tak to pewnie wyglądało. Czułem się jak na komisji weryfikacyjnej - żali się dziennikarzom wPolityce.pl Gmyz.

Autor artykułu "Trotyl na wraku tupolewa" twierdzi też, że zawarte w oświadczeniu wydawcy informacje, jakoby przedstawił wyjaśnienia, których nie uznano za wiarygodne, "to ostatnie kłamstwa". - Jako żywo przypomina to niedawną konferencję prokuratury, w której starano się o to, żeby nie skłamać ale i prawdy nie powiedzieć - mówi. - Dokładnie taki charakter ma to oświadczenie podpisane przez tych ludzi, z których zaledwie jeden otarł się o dziennikarstwo. Ocenianie przez nich mojego warsztatu dziennikarskiego uważam za rzecz dla mnie poniżającą - podkreśla.

mp, wPolityce.pl