Piloci dwupłatowca An-2 chcieli awaryjnie wylądować na pasie zieleni 100 metrów przed lotniskiem na olsztyńskich Dajtkach, ale maszyna nie wyhamowała i uderzyła w drzewa. Mężczyźni odnieśli tylko lekki obrażenia - RMF FM.
Wcześniej samolot wyniósł w powietrze skoczków spadochronowych i oni bezpiecznie oddali skoki. Nie wiadomo co było przyczyną awaryjnego lądowania. Jutro wrak samolotu ma zbadać komisja ds. wypadków lotniczych.
Dyrektor Aeroklubu Warmińsko-Mazurskiego Michał Zazula powiedział, że rozbita maszyna nie należała do tego aeroklubu. - Skoro latał, to znaczy, że był dopuszczony do lotów. Może mieć 40 lat i nie mieć ani jednej śrubki ze starego egzemplarza. Jeżeli jest dopuszczony do lotu, to znaczy, że ktoś się podpisał pod tym, że (ten samolot) jest sprawny technicznie - podkreślił Zazula.
RMF FM
Dyrektor Aeroklubu Warmińsko-Mazurskiego Michał Zazula powiedział, że rozbita maszyna nie należała do tego aeroklubu. - Skoro latał, to znaczy, że był dopuszczony do lotów. Może mieć 40 lat i nie mieć ani jednej śrubki ze starego egzemplarza. Jeżeli jest dopuszczony do lotu, to znaczy, że ktoś się podpisał pod tym, że (ten samolot) jest sprawny technicznie - podkreślił Zazula.
RMF FM