Kwaśniewski: chcę być prezydentem do końca

Kwaśniewski: chcę być prezydentem do końca

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Aleksander Kwaśniewski przyznał, że był namawiany, aby zostać sekretarzem generalnym NATO, ale odpowiedział na to, że "ma swoje obowiązki".
"Jestem skonfudowany sytuacją gdzie prezydenta, który ma jeszcze dwa lata i parę miesięcy urzędowania wszyscy traktują prawie jak nieboszczyka, że już go nie ma. Jedni mi mówią jak będę się czuł jako mąż własnej żony, inni - co ja będę robił. Ja po pierwsze mam bardzo istotny plan, ja chce tę prezydenturę jak najlepiej dokończyć" - oświadczył w programie III TVP Kwaśniewski.

"Gdy mnie pytają, czy jestem gotów podjąć pewne obowiązki za  granicą to powiem: +tak+. Oczywiście, czuję kwalifikacje, możliwości, energię" - powiedział. "Włącznie z tym, że z  niektórych już musiałem zrezygnować" - przyznał prezydent. "Bo siedziałem w ważnych miejscach, z ważnymi politykami, kanclerzem Niemiec i premierem Wielkiej Brytanii, ja byłem namawiany, żeby być sekretarzem generalnym NATO. To nie są plotki prasowe. To jest szczera prawda. I rozmowy ze mną (były). Ja im  cały czas tłumaczyłem, że ja mam swoje obowiązki" - podkreślił.

Jak zaznaczył Kwaśniewski, jego przekonanie o roli prezydenta w  Polsce i stabilizacji, która powinna tutaj występować jest takie, że do ostatniego dnia musi te obowiązki wypełniać. "I tu nie ma  żadnego +przepraszam+ ani, że +mam inny plan+" - zaznaczył.

"Czy będą plany zagraniczne? Nie wiem. Jeżeli będą - rozpatrzę. Jedno jest pewne: jeżeli ktoś mnie widzi w takiej bardzo praktycznej, politycznej roli w Polsce, to wydaje mi się to  najsłabszą koncepcją. Nie mówię, że niemożliwą (...) ale  najsłabszą" - podkreślił.

"Dlatego, że - jak dodał prezydent - jestem bardzo głęboko przekonany, że dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi, pewne etapy są zakończone".

"Były prezydent to jest też wielka funkcja i honor. I były prezydent, który jest posłem, były prezydent, który jest senatorem, były prezydent, który staje się premierem czy ministrem - to wszystko jest dość mało poważne i niekoniecznie bardzo produktywne" - oświadczył.

rp, pap

Ale, jak zaznaczył - w polityce nigdy nie mówi się nigdy. "Więc ja tego nie mówię" - dodał.

"Chcę, żeby w Polsce jeden sygnał był bardzo precyzyjny. On jest taki: jestem prezydentem do grudnia 2005 roku i będę swoje obowiązki wypełniał jak najlepiej. Jak zacznę dywagacje, co będę robić potem, to niepotrzebnie ograniczam tylko własne prezydenckie możliwości" - powiedział Kwaśniewski