Do tragedii doszło w jednym z mieszkań w Śródmieściu. Sąsiedzi przyznają, że słyszeli jak dziewczyny wzywały pomocy, a z mieszkania dochodziły bardzo niepokojące odgłosy: walenie o podłogę, bieganie, krzyki - policji jednak nie wezwali.
"Nie wiem, dlaczego sąsiedzi nie wezwali policji. Tam się rozgrywała tragedia. Była noc. Gdybyśmy dostali zgłoszenie, dotarlibyśmy w trzy, cztery minuty na miejsce. Może zdołalibyśmy zapobiec temu morderstwu" - powiedział Dariusz Boratyn z wrocławskiej policji.
Gdy matka dziewczyn wezwała policję i pogotowie, 13-latka jeszcze żyła. Lekarz, który przyjechał na miejsce, podjął nawet reanimację, ale nie zdołał jej uratować.
Zabite nastolatki mieszkały tylko z matką. Cała rodzina cieszyła się dobrą opinią wśród sąsiadów. Dlatego też - mówił Boratyn - wołanie o pomoc powinno być dla sąsiadów sygnałem, że natychmiast należy interweniować, pomóc, wezwać policję.
oj, pap