Afera starachowicka: kolejna rozprawa

Afera starachowicka: kolejna rozprawa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sąd w Starachowicach kontynuował w poniedziałek przesłuchania oskarżonych z 13-osobowej grupy, rozbitej w marcu ubiegłego roku w tym mieście przez Centralne Biuro Śledcze.
Część rozprawy toczyła się za zamkniętymi drzwiami - prokurator odczytał wówczas tajne uzasadnienie aktu oskarżenia.

Częściowe utajnienie rozprawy było konieczne, ponieważ uzasadnienie oskarżenia opiera się na materiałach objętych klauzulami tajności i poufności, obowiązującymi prokuratora ze  względu na ochronę ważnego interesu państwa.

Na 13 oskarżonych ciążą zarzuty popełnienia kilkudziesięciu przestępstw: nielegalnego posiadania oraz handlu bronią, amunicją, materiałami wybuchowymi i narkotykami, oszustw na szkodę towarzystw ubezpieczeniowych, wymuszania haraczy i pobicia.

Główny oskarżony, Leszek S., oświadczył w poniedziałek, że  nigdy nie należał do zorganizowanej grupy przestępczej, ani nie  był jej szefem. Tłumaczył, że z kilkoma współoskarżonymi robił interesy, handlując samochodami oraz oponami i felgami.

Jeden z oskarżonych przyznał, że posiadał pistolet berettę i  amunicję do niego oraz ziele konopi w ilości wystarczającej na  zrobienie jednego "skręta". Zaprzeczył, że handlował bronią, amunicją i narkotykami. Jak wyjaśnił, te zarzuty bezpodstawnie przypisali mu funkcjonariusze CBŚ, którzy "tendencyjnie preparowali dowody w śledztwie".

Inny oskarżony wyjaśnił, że nie miał pistoletu i nikomu nie  oferował do sprzedaży 2640 tabletek ekstazy. Przyznał, że swej ciotce "pomógł odzyskać" Audi 80, które jej skradziono, lecz - jak przekonywał - uczynił to bezinteresownie i nie uczestniczył w  podziale 4 tys. zł okupu, jaki właścicielka auta złożyła.

Jedyna wśród oskarżonych kobieta, żona Leszka S. zaprzeczyła, że kiedykolwiek sprzedała komukolwiek środki psychotropowe na  telefoniczne polecenie męża. "W domu nigdy nie było narkotyków" -  zapewniała.

Sąd uchylił w poniedziałek areszt wobec oskarżonego Wacława F. - byłego policjanta. Uznając, iż na obecnym etapie postępowania areszt nie jest konieczny, zamienił go na dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.

Do czterech innych wniosków o zastąpienie aresztu łagodniejszym środkiem zapobiegawczym sąd nie przychylił się. Uzasadnił, że ze strony wnioskodawców nadal istnieje obawa matactwa, a zagrażająca im kara jest wysoka. Oznacza to, że pięciu oskarżonych w tym procesie pozostanie w areszcie do 14 września (szósty przebywa w więzieniu w związku z inną sprawą).

Wobec dwóch spośród sześciu pozostałych oskarżonych, którzy odpowiadają z wolnej stopy, sąd uchylił dozór policyjny, lecz utrzymał w mocy zakaz opuszczania kraju. Główny oskarżony Leszek S. nie występował o zwolnienie go z aresztu.

Toczący się od 25 maja proces w sprawie starachowickiej został odroczony do 29 czerwca.

Według prokuratury, główny oskarżony 47-letni Leszek S. miał powiązania z ówczesnym starostą starachowickim i ówczesnym wiceszefem tamtejszej rady powiatu. Poseł Andrzej Jagiełło (wówczas SLD, teraz FKP) miał ostrzec samorządowców o planowanej w  Starachowicach akcji CBŚ. Jagiełło wraz z posłem Henrykiem Długoszem (dawniej SLD) i b. wiceministrem SWiA Zbigniewem Sobotką (SLD) odpowiadają za "przeciek" w oddzielnym procesie przed Sądem Okręgowym w Kielcach.

W sumie do sądu trafiły akty oskarżenia z trzech "starachowickich" śledztw: w ubiegłym roku w tzw. wątku samorządowym, w lutym tego roku - w sprawie "przecieku", a miesiąc później - w sprawie handlarzy bronią i amunicją.

W wątku samorządowym nieprawomocny wyrok z 17 listopada ubiegłego roku został zaskarżony. Były starosta starachowicki Mieczysław S. i były wiceprzewodniczący tamtejszej rady powiatu Marek B., skazani m.in. za usiłowanie oraz wyłudzenie odszkodowania - odpowiednio - na rok oraz na 14 miesięcy więzienia, odwołali się do Sądu Okręgowego w Kielcach. Rozprawa odwoławcza w ich sprawie została odroczona z 12 maja do 30 czerwca.

Ze śledztwa w sprawie "przecieku" wyłączono do odrębnego postępowania wątek dotyczący składania nieprawdziwych zeznań i  zatajania prawdy przez przesłuchiwanego w charakterze świadka generała Antoniego Kowalczyka, byłego komendanta głównego policji.

ss, pap