Zwłoki czwórki dzieci znaleziono pod koniec kwietnia 2003 r. w beczkach ukrytych w szafie w mieszkaniu w centrum Łodzi. 31- letniego Krzysztofa i o rok starszą Jadwigę N. oskarżono o zabójstwo pięcioletnich chłopców-bliźniaków (zamordowanych w 1999 r.) oraz dwojga noworodków. Małżonkom zarzucono też usiłowanie zabójstwa najstarszej córki Moniki.
W czerwcu ubiegłego roku Sąd Okręgowy uznał ich winnymi dwóch zabójstw i jednego usiłowania zabójstwa. Uniewinnił natomiast małżeństwo od zarzutu zabójstwa jednego z noworodków oraz zmienił kwalifikację prawną czynu dotyczącego śmierci pierwszego z bliźniaków z zabójstwa na nieudzielenie pomocy choremu dziecku. Apelację od wyroku wnieśli zarówno prokuratura, jak i obrońcy małżeństwa N.
Ojciec złym duchem
"Materiał dowodowy sprawy pozwalał stwierdzić, że wiodącą rolę w tym dramacie sprawował mąż i ojciec. To on był złym duchem całego zła, które w tej rodzinie się wydarzyło. To on pierwszy stosował przemoc fizyczną wobec dzieci i wobec żony" - powiedział w poniedziałek sędzia. Przypomniał, że wobec Krzysztofa N. prowadzone już było postępowanie o znęcanie się. To on był "motorem" wszystkich działań, a jedna zbrodnia pociągała za sobą pozostałe.
Zdaniem sądu, nie ma dowodu, który pozwalałby przyjąć, że kobieta działała z "zamiarem bezpośrednim, że chciała". Są natomiast dowody na to, że godziła się na te działania. "Jeśli nie chcesz, a godzisz się, to masz prawo mieć karę mniejszą" - podkreślił sędzia.
Poniedziałkowy wyrok Sądu Apelacyjnego jest prawomocny. Krzysztof N. będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie dopiero po 35 latach więzienia. Nie wiadomo jeszcze, czy obrońcy i prokurator wniosą o kasację wyroku.
W trakcie ubiegłorocznego procesu sąd I instancji zapoznał się m.in. z nagranymi na kasecie wideo zeznaniami córki oskarżonych - Moniki. Biegli psychologowie, którzy opiekowali się dziewczynką, potwierdzili, że jej zeznania są wiarygodne. Obecnie dziewczynka przebywa w rodzinie adopcyjnej we Włoszech.
ks, ss, pap