Prawo autorskie do kosza?

Prawo autorskie do kosza?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zdaniem nadawców, operatorów sieci kablowych i organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, nowela ustawy, mająca przystosować nasze prawo autorskie do unijnego, powinna wylądować w koszu.
Na piątkowe posiedzenie sejmowej komisji kultury przybyli m.in. członkowie organizacji zrzeszających aktorów, plastyków, producentów muzycznych, fotografików, filmowców, operatorów sieci kablowych, a także przedstawiciele publicznego radia i telewizji. Skrytykowali oni większość zapisów projektu nowelizacji ustawy o prawie autorskim.

Najbardziej nie spodobała się przybyłym rezygnacja z systemu zatwierdzania tabel wynagrodzeń przez Komisję Prawa Autorskiego. Teraz stawki te  ustalać mają organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, a jeśli użytkownik uzna je za zbyt wygórowane, może domagać się ich zmiany w Urzędzie Ochrony Konkurencji i  Konsumentów.

"Jeśli ustala się stawki bez porozumienia z użytkownikiem, można mieć pewność, że będą one maksymalne" - uważa Tadeusz Fredro- Boniecki, doradca zarządu Polskiego Radia.

Nie podoba się to również organizacjom reprezentującym twórców. "Zniesienie tabel wynagrodzeń spowoduje przeciągające się procesy sądowe. Twórcy latami będą pozbawieni należnych im opłat" - mówił Jacek Bromski ze Stowarzyszenia Filmowców Polskich.

Skrytykowano też mający obowiązywać też te organizacje coroczny zewnętrzny audyt działalności finansowej oraz wygaśnięcie, po wejściu w życie ustawy, koncesji wszystkich organizacji i konieczność ubiegania się o nowe. "Dlaczego koncesja ma wygasać w przypadku organizacji, które zawsze działały zgodnie z prawem? To spowoduje rezygnacje albo zawieszenie prawnie zawartych umów" - argumentował Jacek Skubikowski ze Stowarzyszenia Artystów Wykonawców Utworów Muzycznych i Słowno-muzycznych. "Utrata licencji jest bezzasadna, gdy na danym polu działa tylko jedna organizacja, jak to jest w naszym przypadku" - zauważył Rafał Skarbiński ze Związku Polskich Artystów Fotografików.

Środowisko podzielił pomysł, by zezwolenie ministra kultury na  zarządzanie daną kategorią utworów, np. prawami do piosenek, książek, fotografii, wykonań artystycznych czy rękodzieła, mogła otrzymać tylko jedna organizacja. Niektórzy uważają, że uporządkuje to rynek, inni, że wprowadzi monopol i uniemożliwi twórcom wybór najlepszej, której zechcą powierzyć nadzór nad swymi prawami.

"Projekt nie rozwiązuje żadnych z dotychczasowych problemów w  materii prawa autorskiego, nie pozwala działać według jasnych przepisów żadnemu z podmiotów, nie rozstrzyga kwestii spornych między organizacjami a np. operatorami sieci kablowych" -  ocenił Marek Sowa reprezentujący operatorów.

Zebrani dziwili się, dlaczego w ustawie, która ma dostosowywać nasze prawo do unijnego, znalazły się zapisy regulujące rynek organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, skoro dyrektywy unijne tego nie wymagają. "Trzeba wyłączyć te kwestie z tego projektu i poruszyć je dogłębniej w oczekiwanej +dużej nowelizacji+ prawa autorskiego. Nie powinna tymi kwestiami zajmować się komisja europejska (która prowadzi prace na tą ustawą), bo nie zna problemów twórców" -  uważa Maciej Strzembosz ze Stowarzyszenia "Serial".

Większości zebranych narzekała, że projekt nie został skonsultowany ze środowiskiem, i uznała, że nie nadaje się on do  dalszych prac parlamentarnych.

em, pap