Jak będą wyglądać telefony i aplikacje za 10 lat? Futurolożka tłumaczy

Jak będą wyglądać telefony i aplikacje za 10 lat? Futurolożka tłumaczy

Smartfon, zdjęcie ilustracyjne
Smartfon, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Shutterstock / leungchopan
Smartfony stały się nieodzownym elementem naszego życia i nic nie wskazuje na to, że zrezygnujemy z ich używania. Z futurolożką i ekspertką AI prof. Aleksandrą Przegalińską zastanawiamy się, jak mogłyby wyglądać smartfony z 2033 roku.

Czy wolelibyście zgubić smartfona, czy portfel? Po chwili zastanowienia z dwojga złego ja zdecydowanie wolałbym zapodziać na mieście wszystkie karty, dokumenty, bilety, legitymacje i drobniaki zawarte w skórzanym opakowaniu. Bez nich da się przeżyć parę dni. Bez telefonu życia nie ma.

Smartfon stał się obecnie tak oczywisty, że niezwykle rzadko zastanawiamy się nad małym cudem technik, jaki nosimy na co dzień w kieszeni czy torebce. Jak wynika z podsumowującego ostatnie dziesięciolecie raportu Digital Care Group – urządzenia mobilne przebyły długą drogę, by stać się faktycznie „smart”. Czeka je też równie długa droga dalszego rozwoju i jeszcze wiele przełomów, zanim powstanie „telefon idealny”.

Wraz z Aleksandrą Przegalińską – profesorką i prorektorką Akademii im. Leona Koźmińskiego, specjalistką ds. rozwoju AI i technologii, publicystą oraz futurolożką współpracującą z DCG – śledzimy ostatnią dekadę rozwoju smartfonów, pochylamy się nad obecnymi telefonami i zastanawiamy się nad tym, jaka przeszłość czeka smartfony.

Krzysztof Sobiepan, Wprost.pl: Niedawno wpadł mi w oko poradnik zakupowy „najlepsze smartfony 2012 roku”. Można się zdziwić, co uważaliśmy za szczyt techniki około 10 lat temu, gdy na rynku królowały iPhone 5 i Android 4. Czy ostatnia dekada miała pani zdaniem jakieś przełomy, czy był to raczej wyścig w „podkręcaniu osiągów”?

Aleksandra Przegalińska: Rzeczywiście, postęp „numeryczny”, taki jak więcej gigabajtów, lepsza rozdzielczość aparatu, obszerniejsze ekrany lub większa bateria jest najłatwiej zauważalny i często wykorzystywany przy sprzedaży urządzeń. Nie uważam jednak, że jedyne, co wydarzyło się przez ostatnie 10 lat, to poprawa podstawowych parametrów smartfonów. Bardzo ważną zmianą jest na przykład wprowadzanie do naszych telefonów coraz większej liczby czujników.

Obecnie telefon komórkowy stał się jednym wielki sensorem, cały czas monitorującym najróżniejsze parametry wokół niego. Nie wspominając o kamerze czy żyroskopie, dopiero w ostatnich latach spopularyzowało się na przykład wyczekiwanie telefonu na komendy głosowe, co wymaga przecież ciągle działającego mikrofonu.

Do tego dochodzą czujniki linii papilarnych, kamery wykrywające twarz użytkownika. Tak właściwie smartfon jest obecnie bardzo dobrym reprezentantem sprzętów z grona Internetu Rzeczy (IoT).

W 2012 roku smartfon określiłabym jeszcze jako głównie telefon, choć z całkiem rozwiniętymi funkcjami. Wtedy jego możliwości były niezłe, ale wciąż takie urządzenie nie mogło w pełni zastąpić innych sprzętów elektronicznych, na przykład laptopów. Obecnie musimy już mieć świadomość, że codziennie nosimy przy sobie dość zaawansowany komputer, zdolny do skomplikowanych obliczeń, wspomagany sztuczną inteligencją (AI). To, że dzwoni, stało się miłym dodatkiem, a na pierwszy plan wysunęły się zupełnie inne funkcje urządzenia.

Czy jest jakieś wyzwanie, którego nie udało się rozwiązać przez ostatnie 10 lat?

Jest jeden taki problem. Spodziewałam się zdecydowanie większego przełomu w aspekcie żywotności baterii. Tu nie da się ukryć, że przez ostatnie lata mamy pewną stagnację.

Ponadto w magazynie