Polska w niechlubnej czołówce Europy. „Żniwo zdalnej nauki i inflacji”

Najnowsze zalecenia amerykańskich pediatrów opublikowane na początku zeszłego tygodnia mówią o bardziej „agresywnej” polityce leczenia otyłości dzieci i młodzieży. Obejmuje ona także operacje żołądka czy stosowanie leków podobnych do leczenia dorosłych. Okazuje się bowiem, że wieloletnia praktyka „uważnego czekania” (przekonanie, że dzieci samodzielnie pokonają nadwagę czy otyłość) nie przynosi rezultatów. W USA otyłość/nadwagę ma 20 proc. dzieci i młodzieży.

A w Polsce już 30 proc. Jest pani zaskoczona? Badanie WHO pokazało, że prawie do trzeci nastolatek i dziecko ma otyłość i nadwagę. Jesteśmy na pierwszym miejscu w przyroście otyłych dzieci w Europie. Co ciekawe, w niektórych krajach krzywa wzrostu liczby otyłych dzieci wypłaszczyła się lub kąt się zmniejszył. Tylko u nas zwiększył się prawie o 45 proc. 10 lat temu mieliśmy 15-20 proc. otyłych dzieci, teraz mamy 30 proc. Otyłe dziecko równa się otyłe społeczeństwo. Niestety.

Wracając do tych amerykańskich zaleceń, poza operacjami na żołądku, nie ma w nich niczego obrazoburczego. Jeżeli dziecko ma cukrzycę związaną z otyłością, a na ogół to idzie w parze, podawanie dzieciom leków na bazie metforminy jest powszechnie stosowane.

Metformina ma działanie regulujące metabolizm, przeważnie węglowodanów. I dorośli, i dzieci chudną na tych lekach – a utrata wagi jest właściwie efektem ubocznym leczenia u nich cukrzycy metforminą.

Ostatnio na rynku pojawił się preparat ze strzykawką, który stosuję u dorosłych pacjentów – wraz ze zdrową dietą przynosi efekt chudnięcia, ponieważ hamuje wydzielanie leptyny – hormonu powodującego łaknienie. Ma on zastosowanie u dzieci z nadmiernym apetytem, o ile młodzi ludzie odżywiają się zdrowo i regularnie i mają odpowiednią ilość aktywności fizycznej.

W przypadku dzieci z otyłością olbrzymią, które są także moimi pacjentami, rzadko zdarza się, że jest to człowiek zdrowy. Ma z reguły wysoki cholesterol, cukier, otłuszczenie narządów wewnętrznych, bezdech.