Koniec sporu o mieszkania w koalicji? „Mam nadzieję, że wszystko przegłosujemy”

Koniec sporu o mieszkania w koalicji? „Mam nadzieję, że wszystko przegłosujemy”

Poseł Polski 2050 Kamil Wnuk
Poseł Polski 2050 Kamil Wnuk Źródło: PAP / Marcin Obara
– To kwestia nieporozumień w komunikacji – tak o konflikcie wokół mieszkalnictwa mówi w cyklu „Wprost z rana” poseł Polski 2050 Kamil Wnuk. Zapowiada też, że wiosną zostaną przegłosowane wszystkie projekty ustaw, w tym miliardy na budownictwo społeczne.

Piotr Barejka, „Wprost”: Wsparcie budownictwa mieszkaniowego – na własność, społecznego i komunalnego – to część umowy koalicyjnej, wokół której iskrzy od miesięcy. Koalicyjna wojna o mieszkania nadal trwa?

Kamil Wnuk, poseł Polski 2050: Przede wszystkim myślę, że sporo nieporozumień było w komunikacji. Pani minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz robi tutaj bardzo dobrą robotę, przez rok udało się zrobić dużo więcej niż przez ostatnie cztery lata na przykład w kwestii SiM-ów (Społecznych Inicjatyw Mieszkaniowych – przyp. red.), które wymyślił PiS. Natomiast jeżeli chodzi o całość, to wiadomo, że jest jeszcze Ministerstwo Rozwoju i Technologii. Powinny powstawać konkretne ustawy w tym zakresie, trzeba przeznaczyć odpowiednie środki finansowe, bo tych cały czas brakuje.

Jeżeli chcemy, żeby w Polsce zmienił się rynek mieszkaniowy, trzeba zainwestować przede wszystkim w budownictwo społeczne. To oczywiście nie jest lekiem na wszystkie problemy, ale na ich dużą część.

Tu jednak odmienne zdanie miał PSL, a konkretnie kierownictwo Ministerstwa Rozwoju i Technologii.

Z panem ministrem Krzysztofem Paszykiem nie było konfliktu. Wizja byłego wiceministra, Jacka Tomczaka, była rzeczywiście zupełnie inna niż nasza. Natomiast w przypadku pana ministra to – tak jak mówiłem – bardziej kwestia nieporozumień w komunikacji. Wszystko jest na dobrej drodze, żebyśmy wspólnie przygotowali to, na co Polacy czekają, bo jeżeli chodzi o budownictwo społeczne, to projekty były już wstępnie przedstawione w kwietniu 2024 troku, za chwilę minie rok, a sprawa nie ruszyła z miejsca.

Czytaj też:
Ministerstwo nie wie, ilu pielęgniarek brakuje. Zaskakująca odpowiedź resortu

Wydaje mi się, że dobrą robotę robimy również w parlamencie. Mamy jeden zespół do spraw spółdzielczości, drugi do spraw TBS-ów, wypracowujemy ze stroną społeczną rozwiązania, które staramy się forsować we współpracy z ministerstwami.

Jakie?

Mamy kilka projektów, czyli jawność cen mieszkań, co nie wydaje mi się sprawą kontrowersyjną, bo dla uczciwych podmiotów na rynku będzie to korzystne, wyrówna ich szanse. Poza tym projekt ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, ustawa o TBS-ach i wreszcie kwestia najważniejsza, czyli finansowania tego wszystkiego. Mamy środki państwowe, ale też środki unijne, które musimy dobrze wykorzystać w samorządach.

Wiceminister rozwoju Tomasz Lewandowski z sejmowej mównicy zapowiedział ostatnio, że resort infrastruktury zakończył pracę nad nowym projektem, który w marcu ma trafić do Sejmu. Zgodnie z założeniami na budownictwo społeczne i komunalne mają być przeznaczone 3 miliardy złotych, w planach jest budowa 17 tysięcy nowych mieszkań. To wystarczająca propozycja?

Oczywiście, że nie, ale jeżeli uda się ją zrealizować teraz, to i tak będzie dużo, dużo więcej niż dotychczas – za czasów nie tylko poprzedniego rządu, ale rządów. Przez ostatnie 11 lat, a nie osiem, na rynku budownictwa mieszkaniowego TBS-y stanowiły poniżej 1 procenta. To jedna z przyczyn, dlaczego mamy tak drogie mieszkania. Chcielibyśmy w całym systemie zaktywizować jeszcze spółdzielnie mieszkaniowe, które przestały budować, a kiedyś były bardzo silnym graczem na rynku.

Czytaj też:
„Niedyskrecje parlamentarne”. Wojna sztabów. Ujawnią obyczajowe skandale?

Z panem wiceministrem Lewandowskim jestem w stałym kontakcie, staramy się wspólnie wypracować rozwiązania, które będą do zaakceptowania dla wszystkich stron koalicji rządzącej. Wydaje mi się, że jesteśmy blisko tego konsensusu.

Kiedy te rozwiązania, albo chociaż ich część, może wejść w życie?

Mam nadzieję, że wiosną przegłosujemy wszystkie projekty ustaw.

Jednocześnie tempa nabiera kampania prezydencka i pojawiają się wątpliwości, czy Szymon Hołownia przetrwa do końca, mówi się o tym, że działacze PSL-u niechętnie angażują się w kampanię...

Po pierwsze nie ma najmniejszego problemu ze zbieraniem podpisów. Jakbyśmy chcieli oddać tylko 100 tysięcy podpisów, to w tym tygodniu spokojnie moglibyśmy zarejestrować kandydata. Ale myślę, że nie tylko o podpisy chodzi, ale też o rozmowy z ludźmi, trzeba ten czas wykorzystać na dialog, na przekonywanie obywateli, aby poparli Szymona Hołownię.

Nie wiem jak jest w całej Polsce, ale u mnie w województwie śląskim współpraca z PSL-em układa się bardzo dobrze, mamy konkretnie podzielone zadania, wiadomo, kto się czym zajmuje, koledzy z PSL-u jak najbardziej dotrzymują słowa, działają w terenie. Nie mogę złego słowa powiedzieć. Choć wiadomo, że jak kandydat ma 7 czy 8 procent w sondażach, to trudniej motywuje się działaczy, niż jakby miał 15 czy 20.

A widzi pan perspektywę na 15 czy 20 procent? W ostatnich badaniach to nawet nie 8 czy 7, ale 6 procent poparcia.

Jestem o naszego kandydata spokojny, tak naprawdę dopiero teraz zaczynamy intensywniejszą kampanię, dotychczas skupialiśmy się bardziej na działaniach informacyjnych. Pan marszałek bierze też odpowiedzialność za funkcję, którą sprawuje, ma jeszcze dużo rzeczy w Sejmie, które chce przeprocedować. Gdy skupi się na kampanii wyborczej, będzie go bardziej widać, to wtedy efekt pojawi się również w sondażach.

Widać, że niektórzy zaczęli nas atakować, pisać negatywnie, ale to dla nas sygnał, że jest dobrze, idzie dobry trend. To samo było przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku. Jak byliśmy atakowani przez niektórych, to nasze poparcie szło do góry. Myślę, że teraz będzie podobnie i sondaże jeszcze mocno się zmienią.

Czytaj też:
Sawicki o decyzji komisji ws. Ziobry: Ani taktyki, ani znajomości procedury. PiS ich ograł