Najpierw było „pan tylko gada” do Tuska. A potem dziennikarka zapomniała, że mikrofon nie jest wyłączony

Najpierw było „pan tylko gada” do Tuska. A potem dziennikarka zapomniała, że mikrofon nie jest wyłączony

Donald Tusk
Donald TuskŹródło:Newspix.pl / Damian Burzykowski
– „Gadasz, gadasz, gadasz, ale zrób coś” mogą do pana powiedzieć byli współpracownicy. Bo pan tylko gada – w pewnym momencie rozmowy z Donaldem Tuskiem stwierdziła prowadząca rozmowę dziennikarka TVN24. Na koniec zaczęła luźną rozmowę po wywiadzie, zapominając o włączonym mikrofonie.

w programie „Jeden na Jeden” na antenie TVN24 komentował rolę opozycji w bieżącej polskiej polityce, nawiązując do lat swoich rządów.

Czas, kiedy byłem premierem, był z pewnością czasem bardzo intensywnym. Miałem możliwość podejmowania decyzji. To poczucie, że jest się w polityce, żeby zmieniać rzeczywistość, jest najbardziej ekscytujące. Bo generalnie polityka potrafi być bardzo nudna, kiedy nie ma się siły sprawczej. Ten ból jest widoczny na twarzach liderów opozycji – mówił. – Znam ten ból. Nie dokuczam w żadne sposób. Ja znam to poczucie, kiedy musisz rok, drugi, trzeci aktywnie uczestniczyć w życiu politycznym. I coraz bardziej zdajesz sobie sprawę, że twoja sprawczość jest ograniczona. Że ludzie mówią: gadasz, gadasz, gadasz, ale zrób coś – dodał.

Dziennikarka do Tuska: Pan tylko gada. Komentuje na 

No właśnie, „gadasz, gadasz, gadasz, ale zrób coś” mogą też do pana powiedzieć pana byli współpracownicy – wtrąciła wtedy prowadząca rozmowę Agata Adamek. – Bo pan tylko gada. Komentuje pan na Twitterze, jest pan obserwatorem. Czy to panu wystarcza? Czy nie chce pan sam zaradzić temu brakowi sprawczości politycznej? – dopytywała.

Mam konkretną pracę, która związana jest ze sprawami międzynarodowymi – odparł na to Tusk, który pełni obecnie rolę szefa Europejskiej Partii Ludowej. – Trudno prowadzić jedną partię w jakimś kraju, a równocześnie odpowiadać za wszystkie pozostałe. W wymiarze międzynarodowym jestem zwierzchnikiem zarówno , jak i PSL-u – dodał.

Tusk podkreślał jednak, że cały czas interesuje się sytuacją polityczną w kraju.

Cała moja rodzina, moje dzieci, moje wnuki, bardzo kochają miejsce, w którym żyją. To wystarczający, ale nie jedyny powód, żebym na serio od rana do wieczora myślał o tym, co się dzieje w Polsce i jak pomóc tym, którzy chcą zmienić sytuację. Chciałbym, żeby w Polsce doszło do zmiany politycznej – kontynuował były premier. – Mam okazje w ostatnich tygodniach dyskutować z uczestnikami życia publicznego z opozycji. Rozmawiamy, jak możemy sobie pomóc, żeby przerwać ten impas – podkreślał Tusk.

Były premier kilkukrotnie sugerował, że jego powrót do polskiej polityki nie jest wykluczony.

„Jezu, zleciało jak…”

Pod koniec programu „Jeden na Jeden”, który trwa zawsze ok. 20 minut, Agata Adamek dopytywała Tuska o kilka ważnych spraw, jednak czas nieubłaganie zmierzał do końca. – Zostawmy to, nie zdążymy o tym porozmawiać, szczerze mówiąc – wtrąciła w pewnym momencie dziennikarka.

Gdy już pożegnała się z widzami, a na ekranie zobaczyliśmy zamykająca program planszę, okazało się, że Adamek nie wyciszono mikrofonu. „Jeeezu, zleciało jak…” – usłyszeliśmy zawiedziony głos prowadzącej, zanim realizatorzy naprawili swój błąd i wyciszyli dźwięk.

Czytaj też:
Tusk o wyborach 4 czerwca 1989 roku: Nie pamiętam na kogo głosowałem. Dwa lata później na siebie