Czarzasty o niemrawej pomocy dla Polski: Kupimy drążki i będziemy ich kłuli po tyłkach

Czarzasty o niemrawej pomocy dla Polski: Kupimy drążki i będziemy ich kłuli po tyłkach

Włodzimierz Czarzasty
Włodzimierz CzarzastyŹródło:Newspix.pl / Marcin Banaszkiewicz / Fotonews
Cała linia Merkel była błędem, a teraz kanclerz wywodzący się z SPD nie wywiązuje się właściwie ze swoich wobec tej sprawy z obowiązków. Nie będę opowiadał o rozmowach, które toczyły się w cztery oczy (z politykami SPD – red.), ale powiedziałem swoim charakterystycznym, nie zawsze grzecznym językiem, co myślę – powiedział w rozmowie z „Wprost” Włodzimierz Czarzasty, jeden z liderów Nowej Lewicy. – Jeżeli ktoś ma wpływ na struktury europejskie, to powinien działać. W Europie są dwie liczące się siły: EPP Tuska i S&D, do której my należymy. W ramach naszej grupy robiliśmy i będziemy robić wszystko, co możliwe – dodał. Odnosząc się do uwagi, że druga strona nie kwapi się do pomocy dla Polski ws. uchodźców powiedział: – Kupimy drążki, które będą miały po 400 km długości i będziemy nimi kłuli ich po tyłkach, żeby szybciej myśleli.

Dariusz Grzędziński, „Wprost”:Jak pan się odnajduje w roli jasnowidza?

Włodzimierz Czarzasty: A skąd to pytanie?

Kilka dni przed wybuchem wojny postulował pan dopłaty do kredytów hipotecznych. Byliście wtedy wyśmiani jako formacja. Minęło kilka tygodni i właściwie wszystkie partie chcą pomagać kredytobiorcom.

Mam dzieci i te dzieci wzięły kredyt. Widzę na własne oczy, jak ten kredyt rośnie – w tym samym tempie, co strach moich dzieci, że w pewnej chwili nie będą mogły dalej spłacać tego kredytu. Możliwe są 2-3 rozwiązania. Myśmy swego czasu zaproponowali dopłaty do kredytów, co jest dość proste, ale wrzuciliśmy również – za co od wszystkich zebraliśmy po głowie – kwestię zamrożenia WIBOR-u.

Za dopłaty też wam się dostało.

Tak, też. Proponowaliśmy zamrożenie WIBOR-u, bo uznaliśmy i nadal uznajemy, że przy tej nadpłynności finansowej banków, zmniejszenie ich zysków będzie mniej bolesne niż zaprzestanie spłacania kredytów przez część kredytobiorców. W poniedziałek usłyszałem od premiera, że trzeba coś zrobić z WIBOR-em. Jeżeli to jest jakieś wizjonerstwo – nie moje, tylko formacyjne – żeby pomagać ok. 2 mln ludzi, którzy mają kredyty hipoteczne, to nie jest to wielkie wizjonerstwo (śmiech). To bardziej odwaga zgłoszenia sprawy. Czy to pomoże w ograniczeniu inflacji? Wątpię. Bardzo trudno będzie ją zbić, a bardzo łatwo było doprowadzić do tak wysokiego poziomu. Uważam, że gdyby rząd był rozsądniejszy, inflacja byłaby mniejsza. Biorę oczywiście pod uwagę wojnę, bo jestem racjonalnym politykiem. Jeśli chodzi o zejście z dzisiejszego, 11-procentowego poziomu, to sądzę, że mamy przed sobą perspektywę co najmniej 1,5-roczną. Nie krótszą.

Nie bez racji są głosy, że dalsze dosypywanie pieniędzy na rynek jeszcze tę inflację pogłębi. Proponowaliście dawanie kredytobiorcom po 300 zł miesięcznie.

Uczestniczę w takich dyskusjach, gdzie pojawiają się podobne głosy. Ale proszę powiedzieć to tym grupom, które zagrożone są biedą. Można też nie dokonywać waloryzacji emerytur, bo od waloryzacji czynnik inflacyjny pójdzie w górę. I znów: proszę powiedzieć to emerytom. Przy 11-procentowej inflacji ci ludzie tracą 1,5 emerytury w skali roku. Proszę im powiedzieć, że będą mieli mniej pieniędzy, że będą kupowali mniej żywności, bo ta drożeje, że będą gorzej dbać o swoje wnuki i zdrowie.

Artykuł został opublikowany w 18/2022 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.