Sejm zajmie się projektem Kai Godek. Rzecznik PiS jasno wskazuje jego przyszłość

Sejm zajmie się projektem Kai Godek. Rzecznik PiS jasno wskazuje jego przyszłość

Sejm
Sejm Źródło: Shutterstock / Verconer
Na najbliższym posiedzeniu Sejmu posłowie zajmą się obywatelskim projektem ustawy pod hasłem „Aborcja to zabójstwo”, który złożyła Fundacja Życie i Rodzina na czele z Kają Godek. Rzecznik PiS podkreśla, że jego partia nie ma z projektem nic wspólnego i jasno wskazuje, jaki będzie jego los. x`

Fundacja Życie i Rodzina na czele z Kają Godek pod koniec grudnia ubiegłego złożyła w Sejmie obywatelski projekt ustawy zatytułowany „Aborcja to zabójstwo”. Autorzy projektu domagają się drastycznego zaostrzenia przepisów i karania nawet za samo informowanie o aborcji. Projektowi od początku ostro sprzeciwiała się opozycja, wszystko wskazywało także na to, że poparcia nie znajdzie również w szeregach PiS.

Pierwsze czytanie tego obywatelskiego projektu znalazło się w porządku obrad najbliższego posiedzenia Sejmu, które zaplanowano w dniach 7-9 marca. Jak informuje TVN24, inicjatorzy projektu otrzymali już zawiadomienie o wyznaczeniu pierwszego czytania na 8 marca. Rzecznik PiS Rafał Bochenek potwierdził, że Sejm zajmie się projektem, ale zaznaczył, że wynika to „tylko z zasad, które dotyczą rozpatrywania obywatelskich inicjatyw ustawodawczych”.

– Projekt dotyczący aborcji, który został złożony w Sejmie jest projektem obywatelskim i projektem, z którym my jako Prawo i Sprawiedliwość nie mamy nic wspólnego – podkreślał cytowany przez TVN24 rzecznik PiS. Zapewnił też, że „zgodnie z decyzją kierownictwa partii projekt dotyczący aborcji będzie odrzucony w pierwszym czytaniu”.

Więzienie za informowanie o aborcji

Projekt przewiduje m. in. wprowadzenie zakazu „publicznego propagowania jakichkolwiek działań dotyczących możliwości przerwania ciąży na terenie kraju i poza jego granicami, zakazu publicznego nawoływania do przerwania ciąży na terenie kraju i poza jego granicami oraz zakaz produkowania, sprowadzania, przechowywania i rozpowszechniania wszelkich treści informujących o możliwościach przerwania ciąży”. Za złamanie któregokolwiek z tych zakazów ma grozić nawet do dwóch lat więzienia.

Z kolei za „nakłanianie kobiety do przerwania ciąży” aktywiści domagają się kary trzech lat więzienia, a za namawianie do aborcji w późnej ciąży od 6 miesięcy do 8 lat. W uzasadnieniu projektu jego twórcy stwierdzają, że „państwo toleruje obecność w przestrzeni społecznej mniej lub bardziej sformalizowanych grup, które zajmują się umożliwianiem dokonywania zabójstw na ludziach, a tym samym do łamania powszechnie obowiązujących przepisów prawa”. Wskazują tutaj na Aborcyjny Dream Team. który informuje, ilu kobietom pomaga w dokonaniu aborcji.

Czytaj też:
Politycy PiS apelują do Hołowni. „Skąd ma pieniądze na działalność?”
Czytaj też:
Nowy sondaż wyborczy. Maleje różnica między PiS a PO, pięć partii w Sejmie