Ciążyński usłyszał zarzuty. Byłemu wiceszefowi sprawiedliwości grozi więzienie

Ciążyński usłyszał zarzuty. Byłemu wiceszefowi sprawiedliwości grozi więzienie

Prokurator / zdjęcie ilustracyjne
Prokurator / zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / DarSzach
Były wiceminister sprawiedliwości Bartłomiej Ciążyński usłyszał prokuratorskie zarzuty. Politykowi Lewicy grozi kara od roku do nawet 10 lat więzienia.

Śledczy zarzucają byłemu wiceszefowi MS przekroczenie uprawnień i popełnienie oszustwa. Ciążyński nie przyznaje się do winy.

Niekorzystne rozporządzenie mieniem w wysokości ponad 4,5 tys. zł

Chodzi o sprawę, którą w sierpniu tego roku ujawnili dziennikarze Wirtuanej Polski. „Bartłomiej C. podejrzany jest o to, że w okresie od 2 czerwca 2024 roku do 28 lipca 2024 roku we Wrocławiu i innych miejscowościach, będąc funkcjonariuszem państwowym – osobą zajmującą kierownicze stanowisko w instytucji państwowej, będąc Zastępcą Dyrektora do Spraw Komercjalizacji Instytutu Sieci Badawczej Łukasiewicz PORT Polski Ośrodek Rozwoju Technologicznego z siedzibą we Wrocławiu, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, przekroczył swoje uprawnienia wynikające z umowy o zarządzanie zawartej z Instytutem i doprowadził Sieć Badawczą Łukasiewicz PORT do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w łącznej kwocie 4619,82 złotych” – podała w piątkowym komunikacie Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu.

Miało stać się tak „poprzez wprowadzenie w błąd co do faktu wykorzystywania samochodu służbowego oraz przypisanej do tego pojazdu karty flotowej do celów służbowych, podczas gdy w rzeczywistości wykorzystywał je do celów prywatnych wbrew procedurze »Zasady użytkowania samochodów służbowych P-DT-01« i obciążenie w związku z tym w/w karty poprzez co najmniej ośmiokrotne zatankowanie do celów prywatnych paliwa do tego pojazdu i zakup płynu do spryskiwaczy, działając w ten sposób na szkodę interesu publicznego” – czytamy.

Prokuratura opisuje, że podczas przesłuchania Ciążyński nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Wyjaśnił, że podpisał dokument dotyczacy zasad użytkowania samochodów służbowych, ale nie zapoznał się z nim. Sądził, że może korzystć z auta w celach prywatnych. „Zaprzeczył, jakoby miał zamiar doprowadzenia pracodawcy do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Jednocześnie nie zaprzeczył faktowi korzystania z pojazdu i karty flotowej w celach prywatnych” – czytamy.

Polityk Lewicy w sierpniu podał się do dymisji

Niedługo po wybuchu afery – podczas konferencji prasowej w Sejmie – Ciążyński poinformował, że złożył rezygnację z zajmowania stanowiska podsekretarza stanu w MS. Przeprosił również za zaistniałą sytuację i podziękował szefowi resortu – Adamowi Bodnarowi – za kilka tygodni wspólnej pracy. Podziękowania skierował również do wicemarszałka Sejmu Włodzimierza Czarzastego, który zarekomendował go na stanowisko rządowe.

Sprawę dymisji komentował później w mediach społecznościowych premier Donald Tusk. „Błędy się zdarzają, ale trzeba za nie płacić. Dotyczy to w szczególności ludzi władzy. Wiceminister z całą pewnością wie, co powinien zrobić. (...) Dymisja przyjęta” – napisał.

twitterCzytaj też:
60-latek miał pobić 13-latka w ośrodku wychowawczym. To niejedyny taki przypadek?
Czytaj też:
Śmierć 40-latka we wrocławskim więzieniu. Była partnerka: Wiem, że został zakatowany