Ślepa walka z kryzysem

Ślepa walka z kryzysem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Środki, których używamy do walki z kryzysem nie są wymierzone w konkretne problemy. Uderzają w cały system, rażą na oślep i co za tym idzie są mało wydajne. Tak walkę z kryzysem widzi włoska "La Stampa".
Dlaczego decydujemy się na taką, a nie inną politykę gospodarczą? Chodzi o dwie sprawy. Po pierwsze, nasi politycy są przyzwyczajeni do zmian, które trzeba wprowadzić w kilka tygodni i szybko osiągnąć efekt. Znacząca większość zmian, o których dyskutuje się już od lat, poczynając od zmniejszenia „budżetowych ubytków" wymaga czasu. Znacznie dłuższego niż sądzą politycy.

Konieczne jest zebranie danych dotyczących stanu regionów i trzeba te fakty zebrać jak najszybciej. Obecnie proces taki trwa nawet 2-3 lata. Potrzeba modeli matematycznych i wreszcie musimy skupić się na dyskusji o problemie. Pokrótce, trzeba stworzyć infrastrukturę wiedzy. Na razie działamy trochę jak chemioterapia – uderzamy w cały organizm żeby wyleczyć tylko jego część.

Zdrowe części państwa zastanawiają się dlaczego przedsiębrane środki atakują również ich interesy. Słusznie protestują – mało kto chce oddać własne przywileje na rzecz innych, a tym bardziej na rzecz bliżej nieokreślonego dobra wspólnego.

Wszyscy wiemy, że sprawy nie mają się dobrze. Zdajemy sobie sprawę z nierównowagi w podziale obowiązków przy zarządzaniu kryzysem. Jednocześnie nadal decyzje podejmowane są w pośpiechu i bez przemyśleń. Jasne jest, że jeżeli poprosimy naszych najpracowitszych Lombardczyków i mieszkańców Emilii Romanii o pomoc, to powinniśmy z taką samą prośbą skierować się do Kalabrii i Sycylii. To jednak nie zadziała – federalizm umarł nim powstał.

PP