Szok we Włoszech po wypadku Simoncelliego

Szok we Włoszech po wypadku Simoncelliego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Minuta ciszy przed meczami piłkarskimi wszystkich lig i czarne opaski na koszulkach zawodników - tak uczczono we Włoszech pamięć motocyklisty Marco Simoncellim, który zmarł w niedzielę w wyniku poważnych obrażeń ciała po tragicznym wypadku w czasie zawodów.
Doszło do niego podczas wyścigu motocyklowych mistrzostw świata o Grand Prix Malezji na torze Sepang. Simoncelli miał 24 lata. Włosi są zszokowani jego śmiercią. - To jeden z najsmutniejszych dni mojej kadencji. Tragiczna śmierć Marco poruszyła mnie do głębi. Cały świat włoskiego sportu jest w szoku. Dlatego postanowiliśmy uczcić jego pamięć minutą ciszy na stadionach. Do  końca miałem nadzieję, że lekarzom uda się go uratować- powiedział kilka godzin po śmierci motocyklisty prezydent Włoskiego Komitetu Olimpijskiego (CONI) Gianni Petrucci.

Wiele włoskich klubów i sportowców zamieściło na swoich stronach internetowych wspomnienie o zmarłym. Włoch wpadł w poślizg i stracił kontrolę nad maszyną, po czym upadł na tor. Chwilę później wjechali w niego rozpędzeni rywale - Amerykanin Colin Edwards i Włoch Valentino Rossi. Ten ostatni, przyjaciel Marco, nie był w stanie odpowiedzieć na żadne pytanie przez wiele godzin po tragedii.

W wyniku wypadku Simoncelli doznał rozległych obrażeń klatki piersiowej, karku oraz głowy, z której spadł pęknięty kask po zderzeniu z  nawierzchnią toru. Przez blisko trzy kwadranse trwała akcja reanimacyjna, zanim służby medyczne stwierdziły zgon.

Simoncelli był mistrzem świata w klasie 250 ccm (obecnie Moto2) w  2008 roku. W tym sezonie rozpoczął starty w MotoGP. W czerwcu wywalczył pierwsze pole position w  GP Katalonii, a w wyścigach dwukrotnie stawał na podium - na drugim miejscu w GP Australii i trzecim w GP Czech.

pap, ps