Ukraińskie manewry miałyby odbyć się w dniach 1-2 grudnia. W związku z tym rosyjskie Ministerstwo Obrony wezwało na rozmowę ukraińskiego attaché wojskowego w Moskwie. W piśmie, które wręczyła mu strona rosyjska podkreślono, że jeśli Ukraina zdecyduje się na przeprowadzenie manewrów, Rosjanie będą „zestrzeliwać rakiety i zaatakują ukraińskie wyrzutnie”.
Sekretarz Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksandr Turczynow przekonywał jednak, że przestrzeń powietrzna Rosji sięga jedynie do połowy Cieśniny Kerczeńskiej. Łączy ona Morze Azowskie z Morzem Czarnym.
Porwani żołnierze?
Niedawno Rosja oskarżała Ukrainę o porwanie żołnierzy na granicy z Krymem. Podczas, gdy MON Rosji twierdził, że żołnierze zostali schwytani na terenie Krymu, a następnie przewiezieni na Ukrainę, zupełnie inną wersję prezentował prezydent Władimir Putin.
Cytowany przez agencję Reutera prezydent stwierdził, że dwaj rosyjscy wojskowi zatrzymani zostali na granicy w punkcie kontrolnym, gdzie pojawili się, by zweryfikować... stan ukraińskiej dydaktyki wyższej. – Chcieli potwierdzić poziom kształcenia w jednej z uczelni wyższych na Ukrainie, dlatego pojawili się na granicy, skąd zostali przeciągnięci o kilka metrów i zabrani – stwierdził Putin.