Jak podaje „Deutsche Welle”, sprawa dotyczy 56-latka, który pracował w firmie metalurgicznej ARI Armaturen. Śledztwo rozpoczęło się po tym, gdy mężczyzna został przyłapany na próbie dodania trucizny do lunchu współpracownika. Jedna z osób pracujących w przedsiębiorstwie zauważyła, że na jej jedzeniu znajduje się nieznany biały proszek. Niedoszła ofiara zaalarmowała swoich przełożonych i poprosiła o sprawdzenie nagrań z monitoringu. Tym samym odkryto, kto stoi za dodaniem substancji do obiadu pracownika.
Pracował tam od 38 lat
Policjanci przeszukali mieszkanie podejrzanego w miejscowości Schloss Holte-Stukenbrock na północy Niemiec. Znaleźli w nim rtęć, ołów i kadm. – Na początku myśleliśmy, że to żart między współpracownikami, a nie próba morderstwa – powiedział menadżer firmy ARI Armaturen. Mundurowi odkryli, że proszek dosypany do jedzenia pracownika to octan ołowiu, czyli bardzo toksyczna i praktycznie pozbawiona smaku trucizna, powodująca poważne uszkodzenia narządów wewnętrznych.
W środę 27 czerwca prowadzący śledztwo ogłosili, że dochodzeniem zostanie objętych 21 zgonów pracowników, które miały miejsce od 2000 roku. Osoby te umierały albo na nowotwór albo na zawał serca, co mogło być spowodowane zatruciem metalami ciężkimi. Dwóch innych pracowników znajduje się obecnie w stanie śpiączki, a trzeci musi być poddawany dializie. Śledczy przyjrzą się wszystkim przypadkom zgonów, przesłuchają krewnych ofiar oraz lekarzy, którzy prowadzili ich terapię. Rozważają także ekshumację zwłok w celu zbadania obecności metalu.
Podejrzany pracuje w ARI Armaturen od 38 lat. Menedżer opisał go jako „pozornie niepozornego”. Mężczyzna, którego dotyczy dochodzenie, nie chce rozmawiać ze śledczymi.
Czytaj też:
Ciała dwóch dziewczynek w koszarach żandarmerii. Zostały otrute?