Francja. Rząd robi krok w tył. Protestujący wydłużają listę żądań

Francja. Rząd robi krok w tył. Protestujący wydłużają listę żądań

Zamieszki w Tuluzie
Zamieszki w Tuluzie Źródło: Newspix.pl / ABACA
Premier Francji Edouard Philippe oświadczył, że zawiesza na sześć miesięcy planowaną podwyżkę akcyzy na paliwo. Zapowiedział też, że przez zimę nie wzrosną ceny gazu i elektryczności. To nie przekonuje jednak protestujących. „Żółte kamizelki” w tę sobotę znów wyjdą na ulicę.

Protesty we Francji trwają już od 17 listopada. Od tego czasu w wielu miastach dochodziło do blokad dróg i zamieszek, z których najgwałtowniejsze obserwowano w Paryżu. Na antenie France 3 mer stolicy Anne Hidalgo poinformowała, że straty spowodowane protestem wynoszą obecnie około czterech milionów euro. Z kolei w całym kraju są to już kwoty liczone w miliardach euro.

Sprzeciw ulicy zmusił rząd do ustępstw. Premier Philippe w telewizyjnym wystąpieniu zapowiedział, że przynajmniej przez najbliższe pół roku nie będzie podwyżki akcyzy na paliwo, od której zaczęły się protesty. Zapewniał też, że zimą nie wzrosną ceny gazu i elektryczności. Dodatkowe opłaty były tłumaczone przez polityków koniecznością zadbania o środowisko naturalne.

Może okazać się, że refleksja polityków przyszła za późno. Protestujący, pomimo spełnienia ich początkowych postulatów, nie zamierzają bowiem kończyć z demonstracjami. Teraz domagają się podwyżki płacy minimalnej oraz rezygnacji Emmanuela Macrona. Na sobotę 8 grudnia zapowiedziano już ogromne zgromadzenie na Polach Elizejskich. Francuscy komentatorzy są pewni, że znów dojdzie do zamieszek.

Czytaj też:
Do „żółtych kamizelek” dołączyli… licealiści. Kolejne protesty we Francji

Źródło: France 3, BBC