Alesha MacPhail została zamordowana w trakcie wakacji u dziadków na szkockiej wyspie Bute, znanej także jako Wyspa Węży. Ciało dziecka znaleziono następnego ranka na terenie hotelu, gdzie podrzucił je zabójca.
Podczas procesu Campbell stwierdził, że zabójcą była 18-letnia dziewczyna ojca Aleshy. Stwierdził również, że jedynym dowodem jego winy może być badanie DNA. Jednak oskarżenie oparto na innych, przytłaczających dowodach, zwłaszcza na nagraniach z kamery przemysłowej. Ława przysięgłych jednomyślnie stwierdziła jego winę.
W trakcie procesu nastolatek nie okazał żadnej skruchy. Na sali rozpraw miał z trudem powstrzymywać się od śmiechu. Ostatecznie sam przyznał się do przestępstwa. Jego adwokat przyznał, że zabicie dziewczynki bawiło oskarżonego, a on sam miał powiedzieć że jest zadowolony z morderstwa.
Szkocki sąd skazał go na dożywocie, z możliwością ubiegania się o wcześniejsze zwolnienie po 27 latach. Teraz sąd w Edynburgu wyraził zgodę na złożenie apelacji przez 17-latka. Odwołanie zostanie rozpatrzone 7 sierpnia, w obecności trzech sędziów.
Czytaj też:
Zabił syna, bo przegrał w grę? 26-latek oskarżony o morderstwo