Od sierpnia 2024 roku parlament Iraku pracuje nad ustawą umożliwiającą zawieranie małżeństw przez dziewięcioletnie dziewczynki. Ustawa ta została zaproponowana przez konserwatywnych szyickich kleryków, którzy mają ogromny wpływ na większość parlamentarną, na których to ogromny wpływ ma sąsiedni Iran. W Afganistanie Talibowie zakazali ostatnio kobietom nie tylko pokazywać twarz czy pracować, ale nawet odzywać się publicznie. Poza tym przywrócili oni publiczne egzekucje, z których ostatnia odbyła się 13 listopada w mieście Gardez w prowincji Paktia.
Od inwazji na Afganistan i Irak minęły ponad dwie dekady.
W tym czasie w obu krajach zginęły setki tysięcy ludzi, miliony straciło swoje domy, nastąpiła eksplozja przemocy, która zrodziła nowe siatki terrorystyczne, wydano miliardy dolarów na odbudowę obu krajów, tylko po to, żeby dziś przeczytać nagłówki takie jak powyżej.
W tym czasie wyrosło całe pokolenie ludzi, którzy nie pamiętają innego świata niż ten, w którym islamski terroryzm jest realnym zagrożeniem, drobiazgowe kontrole na lotniskach są codziennością, a Afganistan i Irak są synonimami bezsensownych i niszczycielskich wojen, w których nie wiadomo, o co właściwie chodziło. Wiadomo jednak, że doprowadziły one do wzrostu niechęci wobec Zachodu, a szczególnie Stanów Zjednoczonych w świecie muzułmańskim, z wzajemnością, i wzrostu nastrojów izolacjonistycznych. Do tego wśród osób nominowanych przez Donalda Trumpa do objęcia stanowisk w jego administracji jest wielu weteranów obu wojen, którzy na świat patrzą dość jednostronnie. Na przykład przyszły prawdopodobny sekretarz obrony Pete Hegseth, który szczyci się tatuażami inspirowanymi wyprawami krzyżowymi.
Czy warto było angażować się w te wojny?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.