W czwartek 18 grudnia Donald Tusk pojawił się na unijnym szczycie w Brukseli, gdzie omawiany jest m.in. temat wykorzystania zamrożonych rosyjskich aktywów czy dalszym wsparciu finansowym dla Ukrainy. Unijne instytucje szacują, że na lata 2026-2027 potrzebne będzie na ten cel około 137 mld euro.
Tusk: Złe decyzje UE to bezpośrednie zagrożenie dla Polski
— W dzisiejszej sytuacji wsparcie dla Ukrainy, czyli de facto chronienie Ukrainy przed koniecznością kapitulacji, jest też staraniem się o to, żeby Rosja nie zyskała strategicznej przewagi również nad nami – przekonywał Tusk.
– Mówiąc tak najkrócej, Polska niepodległość będzie zagrożona, gdyby się okazało, że w konsekwencji złych decyzji albo braku decyzji, na przykład ze strony Europy, Ukraina musiałaby skapitulować – zaznaczał.
– Chciałbym, żeby to wreszcie dotarło do wszystkich, nie tylko do koleżanek i kolegów w Europie, ale też do wszystkich w Polsce, że kiedy mówimy o konieczności wsparcia Ukrainy tymi rosyjskimi środkami, to dlatego, że dobrze wiemy, że niepodległość Ukrainy odsuwa ryzyko agresji czy wojny od polskich granic, a upadek Ukrainy wskutek tej wojny oznaczałby bezpośrednie zagrożenie dla Polski. Patrzymy więc na to też, w jakimś sensie, egoistycznie – tłumaczył.
Szczyt w Brukseli. O czym dyskutują unijni przywódcy?
Wspomnianych 137 mld euro Unia chce szukać właśnie w zamrożonych rosyjskich aktywach. Protestuje jednak Belgia, która obawia się odpowiedzialności za tego typu machinacje finansowe.
Oprócz kwestii Ukrainy, na szczycie w Brukseli omawiano też plany odnośnie długoterminowego budżetu UE, wzmacnianie konkurencyjności i obronności Wspólnoty, polityka migracyjna czy rozwój sytuacji na Bliskim Wschodzie.
Czytaj też:
Polska wypowiedziała międzynarodowy traktat. Pierwsza taka sytuacja od 40 latCzytaj też:
Rosja jest gotowa na wojnę z Europą? Putin ostrzega
