Po trzykroć namierzani

Po trzykroć namierzani

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rosja to ostatnie państwo na świecie, które w polityce międzynarodowej otwarcie grozi sąsiadom nuklearnym holokaustem. Czy jej sąsiedzi powinni się ugiąć przed szantażem, czy raczej kompletnie go zignorować?
„Będziemy musieli wycelować rakiety w terytorium Polski" – ostrzegali Rosjanie w 1996 roku w czasie przygotowań Polski do wejścia do NATO. „Polskie F-16 zakłócą równowagę w regionie, będziemy musieli na to zareagować” - mówili  po sfinalizowaniu przetargu na myśliwiec wielozadaniowy. Teraz Rosja zapowiada, że wyceluje w nas pociski z powodu umieszczenia w Polsce amerykańskich antyrakiet. Byłoby to więc już po raz trzeci.

Jak to możliwe? Albo za każdym razem Rosja mierzy w nas coraz więcej rakiet, albo Rosjanie nanoszą i zdejmują nas z listy celów jak tylko robimy coś, co jej się nie podoba, albo jesteśmy na celowniku tak czy inaczej. W każdym z tych przypadków pogróżki w wykonaniu Moskwy są dla nas bez większego znaczenia, szczególnie że nie możemy kontrolować jej poczynań.

Wyobraźmy sobie, że z tarczy w Europie Wschodniej rezygnuje przyszły prezydent USA Barack Obama lub sami Polacy. Jak zareagują Miedwiediew z Putinem? Mogą wycofać Iskandery z Kaliningradu, albo zatrzymać je tam pod byle pretekstem. A za podkładkę ideologiczną może im posłużyć wszystko: od przemówienia Kaczyńskiego w Gruzji, po Wyprawę Kijowską Bolesława Chrobrego, nie wspominając o sztandarowej ostatnio Wielkiej Smucie. Rosja realizuje i będzie realizować politykę mocarstwową, wykorzystując każdą słabość świata zachodniego. Na razie agresja na Polskę byłaby dla niej samobójstwem: politycznym, gospodarczym, a najprawdopodobniej także militarnym. Miejmy nadzieję, że prędko się to nie zmieni.