Greenpeace zaatakował francuski parlament

Greenpeace zaatakował francuski parlament

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kilkunastu działaczy organizacji ekologicznej Greenpeace zakłóciło swoim happeningiem obrady niższej izby francuskiego parlamentu. Uczestników akcji, którzy domagają się od władz realnej walki z globalnym ociepleniem, usunęły z parlamentu siły żandarmerii.
Do happeningu doszło podczas popołudniowej debaty w Zgromadzeniu Narodowym na temat przygotowań do zbliżającego się międzynarodowego szczytu klimatycznego w Kopenhadze. Gdy przemawiał minister ds. ekologii Jean-Louis Borloo, siedzący na miejscach dla publiczności działacze ekologiczni rozwinęli transparenty z napisem: "Do dzieła, panie prezydencie!". Równocześnie jedna z działaczek Greenpeace zsunęła się po linie na salę obrad. Wyprowadziły ją jednak stamtąd natychmiast służby porządkowe. Wkrótce potem ewakuowano wszystkich innych widzów.

Oklaski i gwizdy

Kilku deputowanych Zielonych nagrodziło happening oklaskami, co wywołało oburzenie przedstawicieli rządzącej prawicy. Krzyczeli oni w stronę Zielonych: "Chuligani!", "Faszyści!". Parlament przerwał na chwilę obrady, gdy na sali zapanował kompletny chaos. Zaraz potem, około godziny 17, obrady parlamentu zostały zawieszone po anonimowym telefonie o rzekomym podłożeniu bomby w tym gmachu. Nie wiadomo, czy alarm miał związek z wcześniejszą akcją Greenpeace.

Ekolodzy na dachu

Nieco wcześniej kilku działaczy Greenpeace wspięło się z wozu strażackiego po drabinie na dach Zgromadzenia Narodowego i rozwinęło tam swoje transparenty. Zostali jednak szybko usunięci przez żandarmerię. Greenpeace domaga się od prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego, by na grudniowym szczycie w Kopenhadze walczył z większą niż do tej pory determinacją o redukcję emisji gazów cieplarnianych na świecie.

PAP, arb