Inna Rosja, inna Polska

Inna Rosja, inna Polska

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rosyjska Duma przyznała, że Katyń był zbrodnią reżimu stalinowskiego. To deklaracja ważna - dla Rosji, Rosjan, dla ich pozycji i wiarygodności w Europie, a przede wszystkim - ważna dla Polaków i naszych wspólnych relacji.
Rzecz jasna nawet pojawienie się takiej jednoznacznej deklaracji nie zakończy dyskusji o tym, czy nie powinniśmy walczyć dalej o uznanie zamordowanych oficerów za ofiary ludobójstwa. Tę dyskusję przerabialiśmy już w roku ubiegłym, przy okazji uchwały sejmowej dotyczącej rocznicy 17 września 1939 roku. Może warto jednak w tym miejscu przypomnieć, że według standardów konwencji ONZ z roku 1948, zbrodnia na polskich oficerach ludobójstwem nie była. Jeżeli dodatkowo zapoznamy się z opinią francuskiego filozofa, Alaina Besancon’a, to powinniśmy uznać, że czyn, która jest niewątpliwie zbrodnią wojenną, nie wypełnia znamion ludobójstwa. Besancon pisze: „…ludobójstwo w sensie właściwym, w odróżnieniu od zwykłej rzezi, żąda następującego kryterium: jest to rzeź zamierzona w ramach ideologii, stawiającej sobie za cel unicestwienie części ludzkości dla wprowadzenia własnej koncepcji dobra. Plan zniszczenia ma obejmować całość określonej grupy, nawet jeśli nie zostaje doprowadzony do końca w rezultacie niemożliwości materialnej czy zwrotu politycznego…".

Rezolucja rosyjskiej Dumy nie jest oczywiście przełomem w polsko-rosyjskich relacjach na miarę tego, który dokonał się, gdy Michaił Gorbaczow przyznał, że w Katyniu do Polaków strzelali sowieci. Tym niemniej należy odnotować, że Rosjanie po raz kolejny – głosami większości deputowanych - przyznali, że to oni są winni zbrodni. To wyraz głębokiej przemiany rosyjskiego spojrzenia na historię swojego państwa. Nie jest to już tylko indywidualna wypowiedź prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, czy Władimira Putina. Głos Dumy to deklaracja państwowa.

Przyjęty dokument ma oczywiście związek ze zmianami w polityce zagranicznej Rosji. Rosjanie od dłuższego czasu deklarują chęć zacieśnienia współpracy z Unią Europejską i NATO. Chcą integracji ekonomicznej i dołączenia do globalnego systemu bezpieczeństwa. Jest to powiązane ze zmianami w relacjach amerykańsko-rosyjskich i tzw. resetem Baracka Obamy. Umowa o redukcji zbrojeń (START) jest tylko jednym z elementów tego układu. Dlatego między innymi porzucono republikański projekt budowy tarczy antyrakietowej na terytorium Polski i Czech. Dziś priorytety amerykańskie to zakończenie wojny z islamem oraz wycofanie wojsk z Iraku i Afganistanu. Waszyngton wie, że nie będzie tego mógł zrobić bez porozumienia z Rosją. Dlatego Amerykanie przyjaźnie i z nadzieją patrzą na kroki i gesty Rosjan w stronę Unii Europejskiej.

Polska polityka zagraniczna od dłuższego czasu zmieniła swój wektor wobec Rosji. Wraz z dojściem do władzy Donalda Tuska przestano oficjalnie realizować politykę "wyszarpywania" z kręgu wpływów rosyjskich były sowieckich republik, szczególnie Ukrainy i Gruzji. Rezultaty tej polityki, realizowanej przez środowisko Lecha Kaczyńskiego, były mizerne - działania prezydenta tłumaczone przez jego zwolenników jako pokazanie romantycznego stylu uprawiania polityki, na Zachodzie oceniane były jako pospolite awanturnictwo. Polityka "otaczania" Rosji de facto osłabiała naszą pozycję dyplomatyczną i na wschodzie, i w Unii Europejskiej. Tymczasem im lepsze są nasze relacje z Rosją - tym silniejsza nasza pozycja w Unii Europejskiej.

Pamięć historyczna powinna być elementem polityki i dyplomacji. Zbrodnia katyńska w relacjach polsko-rosyjskich powinna być wyjaśniona do końca. Jeżeli jednak znów zaczniemy ją traktować jako kartę przetargową w polsko-rosyjskich rozgrywkach, nic na tym nie zyskamy, a wiele możemy stracić.