"Kazachstan jak Egipt i Tunezja"

"Kazachstan jak Egipt i Tunezja"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy Nursułtana Nazarbajewa czeka w przyszłości los prezydenta Ben Aliego? (fot. Wikipedia) 
Kazachstan przypomina Egipt czy Tunezję - uważa prezes kazachskiej fundacji "Obywatelska Aktywność" Muratbek Ketebajew. Jego zdaniem, aby uniknąć "arabskiego" scenariusza prezydent zarządził wcześniejsze wybory jednocześnie zastraszając społeczeństwo i media. Prezes Muratbek Ketebajew był gościem wtorkowego spotkania, które wraz z polską fundacją "Otwarty Dialog" zorganizował w Parlamencie Europejskim wiceprzewodniczący podkomisji praw człowieka PE Andrzej Grzyb.

3 kwietnia w Kazachstanie odbędą się przedterminowe wybory prezydenckie - pierwotnie były one zaplanowane na jesień 2012 roku. Według Ketebajewa, prezydent Nursułtan Nazarbajew, będący u władzy od 22 lat, rozpisał wcześniejsze wybory, ponieważ w drodze referendum nie udało mu się przedłużyć swojej prezydentury do 2020 roku. - Wystarczy powiedzieć, że u nas do 3 lutego nie istniał taki termin jak przedterminowe wybory prezydenckie. 2 lutego prezydent skierował wniosek do parlamentu, aby zmienić konstytucję, parlament przyjął go jednogłośnie. 4 lutego prezydent wyznaczył termin kolejnych wyborów na 3 kwietnia. To jest nie tylko kpina ze zdrowego rozsądku, ale też profanacja demokracji - ocenił Ketebajew.

Na spotkaniu obecny był też opozycjonista Władimir Kozłow, który miał zamiar wziąć udział w wyborach w 2012 roku, jednak nie będzie kandydował w przyspieszonych wyborach ze względu na wymóg biegłej znajomości języka kazachskiego. Sam jest rosyjskojęzyczny.

W przyspieszonych wyborach prezydenckich jest zarejestrowanych trzech kandydatów, ale wszyscy wiedzą, że w takich warunkach wybrany zostanie prezydent Nazarbajew - ocenił Kozłow. Podkreślił, że oprócz partii rządzącej i partii "lojalnych" w Kazachstanie są dwa zarejestrowane ugrupowania, które "można nazwać opozycyjnymi", jednak siła opozycji jest osłabiona przez brak dostępu do informacji. - Większość ludności mieszka na wsi, gdzie nie tylko nie ma internetu, ale często także telefonu, telewizji, czy prądu - podkreślił. Jego ugrupowanie Alga stara się od kilku lat zarejestrować jako partia polityczna. - Ustawa o partiach politycznych pozwala nie podejmować decyzji w sprawie rejestracji partii. Można przerwać ten proces, żeby przeprowadzić kontrolę, która może trwać latami - tłumaczył Kozłow.

PAP, arb