Przedostanie się do centrum z innych dzielnic miasta nie sprawia większych kłopotów. Oprócz tramwajów kursuje jeszcze kilka linii autobusowych. Jednak w trudniejszej sytuacji znaleźli się mieszkańcy miast położonych wokół Pragi, którzy na co dzień korzystają z połączeń kolejowych. W całym kraju nie kursują pociągi. Między miastami jeżdżą tylko prywatne autobusy, lecz jest ich bardzo mało.
W Czechach nie ma zbyt wielu małych przewoźników prywatnych, którzy wzięliby na siebie ciężar obsługi kilkuset tysięcy pasażerów, dojeżdżających do stolicy z miast i miasteczek całego województwa środkowoczeskiego: Berouna, Kladna, Kolina, Kutnej Hory, Mielnika, Mladej Boleslav, Nymburka czy Przybramia. Ich mieszkańcy albo musieli dojechać autem, albo w dniu strajku skorzystać z urlopu. W Pradze, choć wszystkie stacje metra są zamknięte, w specjalnych przystacyjnych kioskach sprzedaje się bilety komunikacji miejskiej. - Będą na kolejne dni - tłumaczy obsługująca klientów 22-letnia Sandra.
Czeskie związki zawodowe zorganizowały strajk przede wszystkim w ramach sprzeciwu wobec wdrażanych przez centroprawicę reform systemu socjalnego i emerytalnego oraz zmian w podatkach. Protest w różnym stopniu dotknął cały kraj.
PAP, arb