Fiskus nie przyjął kaucji od Ai Weiwei

Fiskus nie przyjął kaucji od Ai Weiwei

Dodano:   /  Zmieniono: 
sxc 
Chiński urząd podatkowy odmówił przyjęcia funduszy zgromadzonych przez zwolenników artysty i dysydenta Ai Weiwei, który chciał wpłacić z tych pieniędzy kaucję wymaganą przy składaniu apelacji od wyroku - poinformował jego adwokat.
Władze żądają, by firma projektowa Weiweia zapłaciła 15 mln juanów (1,7 mln euro) zaległych podatków wraz z grzywną. Chińskie prawo wymaga, by w razie składania apelacji od wyroku wpłacić kaucję. W przypadku Ai Weiwei wynosiłaby ona 8 mln juanów (900 tys. euro).

Ai Weiwei zapowiedział w piątek, że skorzysta ze środków zebranych przez jego zwolenników, by zapłacić kaucję. Jego adwokat Pu Zhiqiang oznajmił jednak w poniedziałek, że "urząd podatkowy zmienił zdanie". - Teraz odmawiają przyjęcia kaucji - powiedział. - Będę musiał to omówić z Ai Weiwei.

Ai Weiwei dzięki międzynarodowemu wsparciu zgromadził od początku listopada równowartość 1,4 mln dolarów. Państwowa chińska gazeta "Global Times" twierdzi jednak, że tym razem artysta może zostać skazany za nielegalne gromadzenie funduszy.

Ten światowej sławy chiński artysta był przetrzymywany w tym roku przez niemal trzy miesiące w nieujawnionym miejscu; nie postawiono mu wówczas żadnych zarzutów. Przetrzymywanie w zamknięciu i późniejsze oskarżenie o unikanie płacenia podatków jest oceniane przez działaczy praw człowieka jako sposób ukarania artysty za krytykę, jakiej nie szczędził władzom chińskim. Ai Weiwei naraził się władzom, nazywając chińskich przywódców "gangsterami". Prowadził też kampanię społeczną, która miała zmusić rząd do opublikowania pełnej liczby ofiar trzęsienia ziemi w Syczuanie w 2008 r.

Artysta-dysydent mówi, że pieniędzy od sympatyków nie uważa za dotacje, lecz za pożyczkę, którą zwróci. 54-letni artysta jest m.in. współtwórcą narodowego stadionu w Pekinie, zwanego Ptasim Gniazdem. Zajmuje się rzeźbą, architekturą, fotografią i filmem, tworzy instalacje.

pap, ps