Według Moskwy, pociski przechwytujące, które USA i NATO rozmieszczają w ramach systemu, będą w stanie niszczyć w locie rosyjskie głowice przed ok. 2018 rokiem, co zakłóci równowagę sił wypracowaną po zimnej wojnie. Waszyngton utrzymuje, że system obrony przeciwrakietowej, który ma zostać rozmieszczony w czterech etapach do mniej więcej roku 2020, ma odpowiadać na ewentualne zagrożenie ze strony Iranu i nie stanowi żadnego zagrożenia dla Rosji.
Budowa systemu obrony przeciwrakietowej w Europie jest jednym z głównych punktów spornych w relacjach między Rosją a USA i NATO. Moskwa uważa ten projekt za zagrożenie dla swego bezpieczeństwa i żąda od Waszyngtonu gwarancji prawnych, że amerykański system nie będzie skierowany przeciwko Federacji Rosyjskiej. Stany Zjednoczone odmawiają takich gwarancji, ale Sojusz Północnoatlantycki zapewnia, że tarcza nie jest wymierzona w Rosję. W listopadzie 2011 roku prezydent Dmitrij Miedwiediew zagroził, że w wypadku niekorzystnego dla Rosji rozwoju sytuacji z budową tarczy antyrakietowej w Europie, Moskwa odstąpi od dalszych kroków w sferze rozbrojenia i kontroli zbrojeń, a także zastosuje kontrposunięcia. Sprecyzował, iż jednym z takich kroków będzie ulokowanie rakiet Iskander w obwodzie kaliningradzkim.
PAP, arb